Protesty w Warszawie. Przedstawiciele branż zamkniętych kierują postulaty do rządu
Na placu Zamkowym w Warszawie protestowali w piątek przedstawicieli branż zamkniętych, m.in. hotelarskiej, gastronomicznej, fitness oraz rozrywkowej. Przedstawili swoje postulaty o wsparcie do rządu. Zbierali też podpisy pod petycją w tej sprawie.
Do protestujących dołączyli się m.in. właściciele sal zabaw, kierowcy autokarów turystycznych oraz biur podróży.
Na placu Zamkowym zgromadziło się kilkadziesiąt osób z transparentami "1 mln ludzi bez pracy to odpowiedzialność premiera RP"; "Rząd niszczy moje miejsce pracy"; "Uwolnić narciarstwo!"; "Sale zabaw wymrą jak dinozaury". Wśród osób wspierających protest pojawili się m.in. były kandydat na prezydenta RP Paweł Tanajno oraz Grzegorz Braun, poseł Konfederacji - poinformował PAP.
Przedstawiciele tych branż zbierali podpisy pod zawierającą sześć postulatów petycją do polskiego rządu.
- Nasze branże mają kilka wspólnych mianowników. Tworzymy miejsca pracy dla trzech milionów pracowników. Wszystkie te branże wytwarzają emocje, doświadczenie i szczęście, bez których nasza codzienność będzie dużo smutniejsza. A od marca jesteśmy pozamykani, to jest bardzo niefajne uczucie. Nie wiemy co przyniesie kolejny dzień, czy będziemy mieli pracę, czy nie - powiedział Bartosz Bieszyński z Rady Przemysłu Spotkań i Wydarzeń.
Bieszyński poinformował, że spadki zarobków w tych czterech sektorach wahają się od 60 do nawet 95 proc. - To trwa już ósmy miesiąc, dlatego chcieliśmy zbudować taki wspólny most, który dałby nam możliwość przetrwania. Chcielibyśmy mieć jakąś perspektywę, bo epidemia i kryzys kiedyś się skończą - dodał.
Zamknięte branże wnioskują o "umorzenie w 100 proc. subwencji PFR dla firm z sektora branż dotkniętych ograniczeniami, które mogą udowodnić spadek przychodów rok do roku o minimum 50 proc.". Kolejny punkt to dodatkowy nabór subwencji PFR dla branż dotkniętych ograniczeniami. Trzeci punkt to rekompensaty za okres ograniczenia działalności przedsiębiorstw. Przedstawiciele branż wnioskują także o zawieszenie spłat kredytów i leasingów.
Do strajku czterech branż dołączyły się m.in. przedstawicielki Stowarzyszenia Właścicieli Sal Zabaw i Centrów Rozrywki. "To jest Armagedon, jeśli chodzi o naszą branżę. Dołożyliśmy wszelkich starań, jeżeli chodzi dezynfekcję naszych obiektów. By móc pracować zainwestowaliśmy ostatnie środki w sprzęt do ozonowania pomieszczeń, lampy UV-C, parownice, ale przez nagonkę rządową i medialną jesteśmy omijani przez naszych klientów. Dołączamy się do postulatów pozostałych branż" – mówiła właścicielka Sali Zabaw Aladyn w Pruszkowie.
Przedstawiciel branży przewoźników autokarowych z Krakowa powiedział w rozmowie z PAP, że większość przedsiębiorców z jego branży jest na skraju bankructwa.
Na placu Zamkowym pojawili się także przedstawiciele biur podróży i organizatorów wycieczek. "Pojedzie Pani na narty w tym roku? Nie wiadomo, premier za Panią zdecyduje. Nikt teraz nie kupuje wycieczek, bo rząd kazał ludziom siedzieć w domach, unikać wyjazdów po kraju i za granicę. A my bankrutujemy i nikt się nami nie przejmuje" – powiedział przedstawiciel tej branży.
Protest na placu Zamkowym zorganizowały wspólnie Izba Gospodarcza Gastronomii Polskiej, Izba Hotelarstwa Polskiego, Polska Federacja Fitness i Rada Przemysłu, Spotkań i Wydarzeń.