Prawie co trzeci uczeń ma nadwagę. Wstrząsający raport Instytutu Żywności i Żywienia
"Rozwój epidemii otyłości z racji rozmiarów należy już zacząć nazywać pandemią"
W piątek 22 maja obchodzony jest Europejski Dzień Walki z Otyłością. W związku z tym Instytut Żywności i Żywienia opublikował najnowsze badania dotyczące otyłości i nadwagi u polskich dzieci oraz osób dorosłych. Raport jest wstrząsający. U ponad 22 proc. uczniów szkół szkół podstawowych i gimnazjów stwierdzono nadmierną masę ciał. W mazowieckim jest to niemal co trzeci uczeń.
Z mapy, jaką WawaLove.pl otrzymał z Instytutu Żywienia i Żywności wynika, że najszczuplejsi uczniowie mieszkają na Śląsku. Tu odsetek dzieci z nadmierną wagą wynosi "zaledwie" 16,5 proc. W mazowieckim jest ich prawie dwa razy więcej - 32 proc. Mapę otyłości wśród uczniów z całej Polski znajdziecie poniżej.
- Trzeba o tym ciągle głośno mówić. Nadwaga i otyłość są obecnie największym zagrożeniem dla zdrowia publicznego w Polsce i na świecie. Wciąż nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że otyłość jest główną przyczyną takich chorób przewlekłych, jak: cukrzyca typu 2, choroby układu krążenia (udar mózgu, nadciśnienie tętnicze), nowotwory złośliwe (rak jelita grubego, sutka, gruczołu krokowego), kamica żółciowa, niealkoholowe stłuszczenie wątroby, zaburzenia hormonalne (zespół policyklicznych jajników), zmiany zwyrodnieniowe układu kostno-stawowego czy nocny bezdech – wylicza prof. Mirosław Jarosz, dyrektor Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie.
Co grosze, ta liczba wciąż rośnie. Prof. Jarosz podkreśla, że osoby z nadwagą i otyłością prędzej czy później – w wyniku związanych z nimi powikłań i chorób – stają się pacjentami diabetologów, kardiologów, onkologów, neurologów, ginekologów, ortopedów, endokrynologów, dermatologów, a także... psychologów i psychiatrów.
– Otyłość ma bardzo szeroki i dewastujący wpływ na nasze zdrowie. Dlatego trzeba wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję do edukowania społeczeństwa na temat jej skutków - mówi prof. Mirosław Jarosz. - Coraz więcej mamy w szpitalach pacjentów z otyłością olbrzymią, co stanowi bardzo duże obciążenie diagnostyczne, terapeutyczne i ekonomiczne dla systemu ochrony zdrowia. Aby zapobiec katastrofie i skrócić kolejki w służbie zdrowia, musimy zrobić w Polsce wszystko, co tylko się da, aby zahamować epidemię otyłości, zwłaszcza w przypadku dzieci i młodzieży - podkreśla naukowiec.
Ograniczenie aktywności i zbyt duża ilość wysokokalorycznych produktów
Polskie dzieci należą obecnie do najszybciej tyjących w całej Europie. - Warto przypomnieć, że w latach 70. poprzedniego wieku nadmierną masę ciała notowano w Polsce u mniej niż 10 proc. uczniów, podczas gdy obecnie już co piąte dziecko w wieku szkolnym boryka się z nadwagą lub otyłością. Winne temu są zmiany stylu życia, w tym głównie ograniczenie aktywności fizycznej i spożywanie zbyt dużej ilości wysokokalorycznych produktów. Jeśli tak dalej pójdzie, to niedługo dogonimy niechlubną czołówkę krajów europejskich, w której są m.in. Grecja, Węgry i Wielka Brytania – ostrzega prof. Jadwiga Charzewska z Instytutu Żywności i Żywienia, podkreślając że otyłość nie tylko jest przyczyną innych chorób przewlekłych, lecz sama także jest chorobą.
Z dorosłą populacją Polaków jest jeszcze gorzej. Szacuje się, że już 64 proc. mężczyzn w naszym kraju ma nadmierną masę ciała (wskaźnik BMI powyżej 25). W przypadku kobiet odsetek ten sięga już 49 proc. Niestety, na tym nie koniec. Według opublikowanych niedawno prognoz Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) epidemia otyłości będzie w najbliższych dekadach narastać w całej Europie, w tym także w Polsce (co dotyczy zwłaszcza mężczyzn).
– Naprawdę nie ma na co czekać. Decydenci w organach władzy i administracji, przemyśle spożywczym, sektorze ochrony zdrowia i systemie edukacji muszą podjąć zdecydowane, systemowe i długofalowe działania, aby zahamować rozwój epidemii otyłości, którą z racji rozmiarów należy już zacząć nazywać pandemią – apeluje prof. Mirosław Jarosz.
Przeczytajcie też: Ważysz ponad 120 kg? Nie skorzystasz z Veturilo