Prawda o pobiciu działacza opozycji antykomunistycznej w PRL
"To ludzie, którzy sami wykluczają się z naszej wspólnoty narodowej".
14.05.2017 15:19
W trakcie ostatnich obchodów miesięcznicy smoleńskiej doszło do szarpaniny między Obywatelami RP a uczestnikami obchodów. Jeden z nich, Adam Borowski, twierdzi, że został uderzony przez członka Obywateli. Pojawiają się inne wersje tego incydentu.
Sprawa ataku na Adam Borowskiego, działacza opozycji z czasów PRL i szefa warszawskiego klubu "Gazety Polskiej", została opisana przez użytkowników Facebooka, którzy znają Borowskiego. Wedle ich relacji został on zaatakowany i uderzony w twarz przez jednego z kontrmanifestantów należącego do stowarzyszenia Obywatele RP.
Sam Borowski również skomentował incydent w mediach społecznościowych. Na swoim profilu na Facebooku opublikował post, w którym pisze, że "wybacza cios" i że w całym zajściu najgorsze jest to, że "są Polacy którzy podczas uroczystości upamiętniających ofiary katastrofy smoleńskiej zachowują się jak barbarzyńcy".
W rozmowie z Wirtualną Polską dokładniej opisuje zajście: - Ten człowiek najpierw pociągnął mnie za kurtkę i gdy krzyknąłem do niego "Czego mnie człowieku szarpiesz?", to wskoczył za jeden z banerów i chowając się za nim wyprowadził cios. Szybko go złapałem i oddałem w ręce policji - stwierdza.
Druga wersja
Obywatele RP nie czekali długo, by sprawę sprostować. Wypowiedział się o niej Paweł Kasprzak, jeden z liderów stowarzyszenia. W swojej notce na Facebooku pisze: "Adam Borowski oskarżył o naruszenie własnej nietykalności cielesnej Dariusza Krasia, uczestnika naszej demonstracji i naszego ruchu. (...) Do zajścia miało dojść na terenie smoleńskich obchodów w samym centrum smoleńskiego tłumu, w bezpośrednim sąsiedztwie krat, za którymi przebywali w tym czasie dygnitarze PiS".
I dalej wyjaśnia: "W rzeczywistości w tym miejscu i w tym czasie doszło do ataku smoleńskich wyznawców na dwie uczestniczki naszej demonstracji, które tam stały z białymi różami. Obie zostały poturbowane, jedna z nich odniosła obrażenia – obdukcję medyczną wykonano. W obronie dwójki kobiet stanęło trzech mężczyzn. Dariusz Kraś był jednym z nich".
Pod wpisem Kasprzaka wypowiedziało się kilka osób, które były świadkami zajścia i potwierdziły wersję o agresywnym zachowaniu Borowskiego.
Autorka jednego z nich, Katarzyna Szumniak, mówi nam, że nie widziała bezpośrednio, kto kogo uderzył, bo tłum był za duży. - Rozpoznaję pana Borowskiego. Nie pierwszy raz widziałam sytuację, w której zachowywał się w natarczywie. Teraz mogę potwierdzić tyle, że był w tłumie, który zaczął na nas napierać i krzyczeć, kiedy uroczystości dobiegły końca.
Która jest prawdziwa?
Paweł Kasprzak w swoim poście podkreśla też, że było wielu świadków tego zdarzenia i niebawem pojawią się filmy i zdjęcia dokumentujące całe zdarzenie. Miałyby udowodnić winę Borowskiego. - Owszem, tam były jakieś kobiety, koło tego transparentu, za którym schował się atakujący mnie człowiek. Ale ja im nic nie zrobiłem. I jestem spokojny o te nargania, które rzekomo posiadają, bo nic nie zrobiłem, więc nic na nich nie będzie - mówi szef warszawskiego klubu "GP".
- Wiem, że nagrania i zdjęcia do nas spływają, bo było nas tam dużo i każdy coś kręcił. W tej chwili nie mam możliwości ich udostępnić, także ze względu na to, że mają one posłużyć za materiał dowodowy w sprawie. Chcemy wybronić tego chłopaka, który został oskarżony przez Borowskiego. I to mimo, że stał od niego najdalej - tłumaczy Paweł Kasprzak. I dodaje: - Za dowód posłuży tez obdukcja lekarska jednej z poturbowanych dziewczyn. Zrobiła ją niedługo po zajściu i wykazała ona wyraźnie wiele siniaków i opuchnięć wskazujących, że została fizycznie zaatakowana.
Póki co zajście można obejrzeć na poniższym filmie na Youtube (od 23. minuty). Jednak trudno wyciągać na tej podstawie jednoznaczne wnioski.
Zatargi
Konflikt na linii Obywatele RP - Adam Borowski trwa nie od dziś. W TVP Info w programie "Młodzież kontra" Borowski mówił o członkach stowarzyszenia: "To ludzie, którzy sami wykluczają się z naszej wspólnoty narodowej. Dla mnie są zerem. Po prostu nie istnieją dla mnie ludzie, którzy szargają moje świętości".
Maciej Bajkowski, który pomaga Obywatelom organizować pikiety pod Sejmem i Kancelarią Premier, mówi, że Borowski pojawia się w tych miejscach często i w niekulturalny, czy nawet obelżywy sposób odnosi się do uczestników pikiet. - Ten człowiek należał do "Solidarności" i jeżeli takie nazwiska mają ją teraz firmować, to gdbym mógł cofnąć czas, to bym się z niej wypisał - puentuje Paweł Kasprzak.
źródło: wp.pl
Przeczytaj też: Próba samobójcza w metrze. Utrudnienia w ruchu