Pościg i strzelanina w stolicy. Niespodziewany finał akcji policji
Postrzelony w wyniku akcji mężczyzna, choć bardzo mocno krwawił, nie został przewieziony do szpitala.
W połowie grudnia na warszawskiej Pradze-Północ doszło go głośnej akcji, w której policja próbowała zatrzymać 37-letniego kierowcę . Funkcjonariusze ustawili barykady, następnie użyli broni, raniąc mężczyznę w głowę. Podejrzany miał przewozić narkotyki. Został wtedy tymczasowo aresztowany. Teraz wyszedł na wolność, gdyż policjanci się pomylili...
Do zdarzenia doszło 16 grudnia na ulicy Markowskiej, na Pradze Północ. Policjanci podeszli do zaparkowanego samochodu, podejrzewając, że kierowca posiada narkotyki. Samochód nagle ruszył. Zaczął się pościg, w trakcie którego 37-latek próbował przejechać funkcjonariusza. Policjanci oddali kilka strzałów, które miedzy innymi przebiły tylną szybę auta. Jeden z nich trafił w głowę kierowcy.
Wkrótce po zatrzymaniu policja poinformowała, że schwytany mężczyzna był wielokrotnie notowany za posiadanie narkotyków, kradzieże i rozboje. Mężczyzna został tymczasowo aresztowany, a samochód dokładnie przeszukano. Tym razem policjanci jednak się pomylili. Nie znaleziono narkotyków. Co więcej, jak informuje serwis targowek.info - postrzelony w wyniku akcji mężczyzna, choć bardzo mocno krwawił, nie został przewieziony do szpitala. Ratownicy medyczni będący na miejscu założyli mu tylko opatrunek.
Nie zostanie aresztowany
Tymczasem 37-letni Marek R. jest już na wolności. Prokuratura nie zdecydowała się na wniosek o aresztowanie. Jedyny środek zapobiegawczy, jaki zastosowano, to dozór policji. Mężczyzna musi się co pewien czas meldować na komisariacie.
Marek R. nie uniknie jednak odpowiedzialności karnej. Odpowie za stosowania przemocy w celu zmuszenia funkcjonariusza policji do zaniechania prawnej czynności służbowej oraz uszkodzenie policyjnego radiowozu, co pośrednio zostało spowodowane policyjnymi strzałami. Mężczyźnie grozi za to do 5 lat pozbawienia wolności.
Nie wiadomo jeszcze kiedy odbędzie się proces.
Źródło: (WawaLove.pl/targowek.info/naszemiasto.pl)
Przeczytaj też: Zabójstwo na Mokotowie. Zarzuty dla podejrzanego