RegionalneWarszawaOstre słowa Hanny Gronkiewicz-Waltz. "To jest komisja bolszewicka"

Ostre słowa Hanny Gronkiewicz-Waltz. "To jest komisja bolszewicka"

Prezydent Warszawy przyznała, że "duże wątpliwości" co do konstytucyjności komisji weryfikacyjnej.

Ostre słowa Hanny Gronkiewicz-Waltz. "To jest komisja bolszewicka"
Karolina Kołodziejczyk

26.06.2017 19:44

- To jest taka typowa bolszewicka komisja - mówi Hanna Gronkiewicz-Waltz. Prezydent Warszawy skomentowała pierwsze posiedzenie komisji weryfikacyjnej oraz zdradziła, czy pojawi się na kolejnych.

Prezydent Warszawy, która konsekwetnie odmawia stawienia się przed komisją weryfikacyjną, przyznała w "Faktach po Faktach", że nie oglądała relacji telewizyjnych z przesłuchań. Pytana o słynnego twitta, w którym podkreśla, że nie ingerowała w postępowania reprywatyzacyjne, odpowiedziała: - Były osoby upoważnione, które rozpatrywaly postępowania od początku do końca.

To nieprawda, że kiedykolwiek ingerowałam w postępowania .

— Hanna Gronkiewicz (@hannagw)

Hanna Gronkiewicz-Waltz przyznała, że "duże wątpliwości" co do konstytucyjności komisji weryfikacyjnej. - Dlatego dzisiaj rano o godzinie 8 złożyliśmy do Naczelnego Sądu Administracyjnego wniosek o to, żeby rozpatrzył spór kompetencyjny między organem, jakim jest prezydent miasta stołecznego Warszawy, a organem, jakim jest komisja weryfikacyjna. Przypomnę, że taka komisja do spraw nadużyć gospodarczych była w 1945 roku, potem druga w 1950 - mówiła w "Faktach po Faktach".

- To jest taka typowa bolszewicka komisja, nadal tak twierdzę - dodała prezydent Warszawy.

Na pytanie, czy ona albo ktos z stołecznego ratusza pojawi się przed komisją weryfikacyjną Gronkiewicz-Waltz odpowiedziała: - Gdybyśmy byli stroną [postępowania - przyp. red.], być może wtedy pełnomocnik, by chodził [na posiedzenia komisji - przyp. red.], natomiast jesteśmy organem, który wydaje decyzję w zakresie dekretu Bieruta - stwierdziła. - To tak, jakby pełnomocnik sędziego pierwszej instancji poszedł na posiedzenie sądu drugiej instancji. No tak nie może być, bo to są dwa organy orzekające w tej samej sprawie - podsumowała.

Poruszona została również kwestia kamienicy przy Noakowskiego 16. Jak wynika z poniedziałkowych zeznań Krzysztofa Śledziewskiego, byłego urzędnika ratusza, Hanna Gronkiewicz-Waltz miała prosić o dokumentację związaną z nieruchomością. - Ja osobiście nie prosiłam, ale możliwe, że jak wysyłaliśmy do różnych organów to dokumenty zostały skserowane. Nigdy nie na moje potrzeby, może do wojewody, do kontroli. Nie pamiętam - przyznała prezydent.

Obraz
Zobacz także
Komentarze (0)