Odpalasz fajerwerki w Sylwestra? Warto, abyś to przeczytał
W ostatni wieczór mijającego roku na stołeczne ulice wyjadą po raz kolejny ochotnicy z Sylwestrowego Patrolu. Ich celem jest "pomagać zwierzętom, które ucierpiały na skutek wystrzałów petard lub innych zdarzeń losowych". Wszystko wskazuje na to, że kolejna edycja tej akcji może przynieść rekord liczby interwencji.
"Nie strzelaj w Sylwestra" - apeluje na Twitterze rzeczniczka PiS Beata Mazurek. Podobnie myśli prezydent stolicy Rafał Trzaskowski, który zakazał pokazu fajerwerków podczas miejskiej imprezy sylwestrowej. Nadal jednak większość społeczeństwa w Polsce nie wyobraża sobie nocy z 31 grudnia na 1 stycznia bez hucznego świętowania. I nie chodzi tu o odpalenie sztucznych ogni po wybiciu dwunastej. Wciąż dochodzi do sytuacji, gdy co niecierpliwsi wypróbowują zakupiony arsenał znacznie wcześniej.
Dobrze wiedzą o tym organizatorzy akcji pod nazwą Sylwestrowy Patrol. Gdy reszta bawi się w najlepsze, oni czuwają nad bezpieczeństwem ludzi i zwierząt. Tym ostatnim szczególnie należy się teraz największa uwaga. To, co wydaje się zwykłą, tradycyjną celebracją witania nowego roku, dla czworonogów jest koszmarem nie do zniesienia.
- W sylwestra często dochodzi do najgorszych i najbrutalniejszych wypadków, które mogą się przytrafić zwierzętom. Po prostu grozi im śmierć - mówi Dawid Fabjański, koordynator Służby Ochrony i Ratownictwa Zwierząt Animal Rescue Polska. Relacjonuje, że w ubiegłym roku wielokrotnie otrzymywał zgłoszenia do potrąceń oszołomionych lub spanikowanych psów.
- Jeden z nich został znaleziony na jezdni obwodnicy Warszawy. To dość trudny teren do pokonania dla czworonoga. Niestety pies już nie żył. Sprawdziliśmy jego czip i okazało się, że zerwał się właścicielowi z łańcucha. Paradoks polegał na tym, że w domu był jeszcze inny pies, rasowy i zadbany. Starszy owczarek musiał za to pilnować posesji, będąc stale na uwięzi. Właściciele tłumaczyli się, że sąsiedzi wystrzelili racę, która spłoszyła zwierzę. Zardzewiały łańcuch nie wytrzymał i pies się uwolnił. Biegł przez co najmniej 15 kilometrów. Przedostał się przez wał i barierki. Sprawca potrącenia pozostał nieznany - wspomina ze smutkiem.
Fabjański stoi na czele osób, które od czterech lat patrolują ulice Warszawy w Sylwestra. To trzecia edycja, ale pierwsze próby odbyły się już wcześniej. - Sprawdzaliśmy, czy będziemy w stanie podołać tej skali. Wtedy daliśmy radę, więc postanowiliśmy to kontynuować. Myślimy o tym, by taki patrol pojawiał się 31 grudnia w każdym polskim mieście - wyjawia nam w rozmowie.
Skala zjawiska faktycznie jest znaczna. Przestraszone błyskami i hałasem zwierzęta to zmora właścicieli, którym koniec roku kojarzy się z cierpieniem ich pupila. Inspektor Rafał Koc z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt (OTOZ Animals), które również bierze udział w akcji, ubiegłej nocy dostał już pierwsze zgłoszenia.
- Dotyczyły spłoszonych psów, które wtargnęły komuś na posesję i trochę wystraszyły właścicieli. W tym roku byliśmy łącznie na różnego rodzaju interwencjach ponad 350 razy - wylicza Koc. Dla szefa Animals Rescue Polska Sylwester również rozpoczął się wcześnie. - Wczoraj odwoziliśmy do schroniska „Na Paluchu” dwa psy. Wśród nich sunia, która była świeżo po zabiegu sterylizacji i miała jeszcze szwy na brzuchu. Była bardzo wystraszona. Był też młody psiak rasy amstaf, który też zerwał się przez petardy i nie miał czipa - mówi Fabjański.
Pomysłodawcy Sylwestrowego Patrolu uważają, że ta inicjatywa nie tylko ma sens, ale jest wręcz koniecznością. Za tym twierdzeniem stoją twarde dane. W ostatni dzień 2017 roku wolontariusze Animals Rescue Polska mieli ręce pełne roboty. Otrzymali około 60 zgłoszeń na terenie Warszawy i okolic. Dla porównania, w okresie letnim miesięcznie jest to średnio od 200 do 300 interwencji.
Teraz do projektu włączyło się Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Zwierząt, pomagają też studenci SGGW z weterynarii, dołączyły się też mniejsze organizacje. Miasto i jego okolice będzie patrolować sześć samochodów i 20 osób. - Ruszamy pełną parą o 18:00 w sylwestra i kończymy o 16:00 w Nowy Rok - informuje szef Animals Rescue Polska.
- Na tę chwilę mamy cztery patrole, jesteśmy w pełni gotowości do godziny szóstej rano. Z doświadczenia wiemy, że tych interwencji jest więcej rano, gdy ludzie wracają do domu - wyjaśnia Koc. Przypadki, do których wyjeżdżają, są bardzo różne. Najczęściej zgłoszenia dotyczą spłoszonych i błąkających się po okolicy psów. Zdarzają się również przypadki komunikacyjne z udziałem zwierząt. Statutowo pracownicy OTOZ-u przygotowani są również na niesienie pomocy humanitarnej ludziom.
- Spłoszone zwierzę jest zdolne do wszystkiego. W sytuacji zagrożenia będzie próbowało znaleźć sobie schronienie. Nie znając okolicy, a to problem wielu psów "sprezentowanych" na święta, już samo wyjście na spacer jest dla nich sporym przeżyciem. Przestraszony pupil będzie uciekał na ślepo, może więc wpaść pod samochód albo zaatakować przypadkowe osoby - ostrzega Dawid Fabjański.
Zdaniem inspektora OTOZ Animals, każdego roku zgłasza się do nich coraz więcej osób z prośbą o interwencje w tych dniach. Rafał Koc przekonuje jednak, że to głównie efekt rosnącej świadomości w społeczeństwie. - Wiedzą, że mogą zgłosić się do nas i to anonimowo. Bywa i tak, że kontaktuje się z nami rodzina właściciela z prośbą o interwencją - oznajmia.
Hipopetyczna sytuacja: ktoś przyszedł na zabawę sylwestrową ze swoim pupilem, który ewidentnie boi się głośnej muzyki i wystrzałów petard. Taki scenariusz nie jest obcy członkom Towarzystwa. Rafał Koc zaleca kulturalne, ale stanowcze zwrócenie uwagi takiej osobie. - Jeżeli to nie przyniesie rezultatu, należy wezwać Straż Miejską, Policję lub organizację prozwierzęcą taką jak my. Wtedy funkcjonariusze lub inspektorzy będą upoważnieni w myśl ustawy do zwrócenia uwagi właścicielowi, wydania zaleceń, ewentualnie skierowanie sprawy z wnioskiem o ukaranie do sądu.
W sytuacjach zagrożenia życia bądź zdrowia takiego zwierzęcia, np. psa z problemami kardiologicznymi, który boi się huków, a właściciel nie reaguje, mamy prawo mu go odebrać na podstawie art. 7 ust. 3 Ustawy o ochronie zwierząt w trybie interwencyjnym. Wtedy kierujemy informację do burmistrza dzielnicy o odbiorze takiego zwierzęcia. To on zdecyduje, czy przekaże zwierzę na rzecz organizacji czy nakaże zwrot do właściciela. Niezależnie od tego możemy złożyć zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa - wyjaśnia inspektor.
Jednocześnie przypomina, że właściciel ma obowiązek zabezpieczyć posesję bądź mieszkanie, aby zwierzę nie uciekło oraz nie zrobiło krzywdy sobie i innym.
- Zdarza się, że przestraszone zwierzę jest bardzo potulne, bo tak reaguje na stres. Dopiero po pewnym czasie może pojawić się agresja. Zalecamy stałą obserwację i kontakt z nami - mówi.
Ostrzega również, abyśmy nie starali się dotykać przestraszonego psa. - Behawioryści zalegają podejście bokiem, aby zwierzę odczuło, że nie chcemy mu zrobić krzywdy. Gdy idziemy na wprost, czworonóg najpewniej ucieknie - przekonuje. W Sylwestra psy powinno się wyprowadzać najpóźniej do 21:00, potem dopiero po północy. - Obowiązkowo smycz, koniecznie adresówka. Zostawiając zwierzę same w domu, warto mu zapalić światło, włączyć też radio lub telewizję, żeby zneutralizować błyski. Legowisko powinno być wygodne i osłonięte, na pewno z dala od okna - radzi Koc.
Dla Dawida Fabjańskiego z Animal Rescue Polska ta noc będzie wyjątkowo długa. Ma pod tym względem spore doświadczenie. - Gdy wszyscy żegnali 2017 rok, byłem w Nowym Dworze Mazowieckim i ratowałem potrąconego psa. Akurat wracałem z nim do kliniki, na szczęście wszystko skończyło się szczęśliwie. Północ złapała mnie w drodze. Naokoło błyskały fajerwerki, a jacyś pijani ludzie strzelali w jadące ul. Powsińską samochody petardami. W tym roku planuję to samo. Znów będę ratował zwierzęta.
Sylwestrowy Patrol 2018 można wesprzeć w serwisie crowdfundingowym Pomagam.pl. Inicjatorzy zbiórki przeznaczą środki m.in. na paliwo do samochodów, którymi wolontariusze wyjeżdżają na akcje.
Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl