Obklejone reklamami przystanki? W Gdańsku sobie poradzili
Może i w Warszawie ten sposób by się sprawdził?
W maju pisaliśmy o tym problemie szerzej - kiedy pojawiły się nowe przystanki na Euro, już po chwili oblepione były spamem reklamowym różnych firm. Jak wszyscy wiemy, wygląda to ohydnie. Zadzwoniliśmy wtedy do jednej z firm z pytaniem, dlaczego to robią. Natychmiast otrzymaliśmy odpowiedź: szefa nie ma i nie wiem kiedy będzie, a ja nie jestem kompetentna do udzielania odpowiedzi.
- A pani, prywatnie - pytamy - podoba się ten sposób reklamy?
- szefa nie ma i nie wiem kiedy będzie, a ja nie jestem kompetentna do udzielania odpowiedzi - zatrajkotała w odpowiedzi jak automat.
Nasi pracownicy codziennie zrywają setki takich ogłoszeń - mówiła nam wtedy Iwona Fryczyńska z Zakładu Oczyszczania Miasta. - My zrywamy setki, firmy naklejają tysiące. Nie jesteśmy w stanie nadążyć. Inna rzecz, że za przystanki odpowiada warszawski ZTM. Tyle, że problem też nie leży u nich. Leży w niedostosowaniu przepisu do rzeczywistości oraz w zwyczajnym łamaniu prawa.****
Przepis bowiem stanowi, że ukarany może być tylko ten, co wiesza, a nie ten, który widnieje na ulotce lub zleca taką reklamę.
Co robić w takiej sytuacji, skoro nie da się autorów reklam ukarać? W Gdańsku znaleziono na to sensowne, jak się wydaje, rozwiązanie. W zeszłym roku na przystankach pojawiło się 12 tablic informacyjnych. *Na nich mieszkańcy będą mogli legalnie wieszać drobne ogłoszenia. *Do 3 lipca tego roku na przystankach w centrum Gdańska i we Wrzeszczu zamontowano kolejne - w sumie jest ich 60. **
Urzędnicy miejscy w Gdańsku nawołują również mieszkańców do samodzielnego usuwania szpecących reklam, które potrafią być naklejone nawet na rozkładach jazdy. Chodzi o to, aby uswiadomić mieszkańcom, że i oni mają wpływ na wygląd miasta.
Jak podoba się Wam pomysł zamontowania specjalnych tablic do wieszania reklam?