Niespokojnie przed Miau Cafe. Właścicielka próbowała wyrwać mikrofon protestującym
Przed wolską kawiarnią odbyła się manifestacja w obronie praw pracowniczych
22.01.2017 15:48
Kilkadziesiąt osób demonstrowało w niedzielne popołudnie przed siedzibą jednej z kawiarni na warszawskiej Woli. Sprzeciwiali się m.in. łamaniu praw pracowniczych i mobbingowi. Doszło też do incydentu z udziałem właścicielki lokalu.
Manifestacja rozpoczęła się o godzinie 14.00 przed lokalem Miau Cafe na ul. Zawiszy. To pierwsza kocia kawiarnia w stolicy, gdzie można spędzić czas w towarzystwie kotów. Jednak zdaniem byłych pracowników tego miejsca dochodziło tam do wielu przewinień. - Wielokrotnie byłyśmy zastraszane, wyśmiewane i upokarzane – twierdziły byłe pracownice lokalu w rozmowie z portalem Wawalove.pl.
"Dość łamania praw pracowniczych"
Dlatego w niedzielne popołudnie przed kawiarnią zebrało się kilkadziesiąt osób. Uczestnicy pikiety wyrazili solidarność z byłymi baristkami, które twierdzą, że były pozbawiane jakichkolwiek umów i ochrony wynikającej z kodeksu pracy, prawa do ubezpieczenia zdrowotnego, emerytalnego, rentowego i wypadkowego. Nie przysługiwał im też urlop. Demonstrację zorganizowała grupa podpisująca się na Facebooku jako "Gastro Protest".
- Tłumaczenia właścicielki tej kawiarni należy uznać za żenujące. Twierdzi ona kłamliwie, że były podpisane umowy, co nie jest prawdą. Prawdą jest za to to, że zatrudniała pracownice na czarno. Takie praktyki doprowadzają do tego, że pracownicy pozbawiani są jakiejkolwiek stabilności, możliwości urlopów zdrowotnych i uzbierania na godną emeryturę. To jest po prostu patologia - mówił jeden z protestujących przed siedzibą Miau Cafe.
Demonstranci mieli ze sobą flagi i transparenty. Domagali się m.in. uznania stosunku pracy i jego konsekwencji finansowych, a także deklaracji, że następni pracownicy zostaną zatrudnieni zgodnie z obowiązującym prawem. Pojawiły się m.in hasła: "Koty tak, wyzysk nie" i "Dość łamania praw pracowniczych". Wśród uczestników protestu był m.in. Piotr Ikonowicz, działacz Ruchu Sprawiedliwości Społecznej.
Incydent w czasie protestu
W pewnym momencie do jednego z protestujących, który przemawiał przed lokalem, wyszła właścicielka kawiarni i próbowała wyrwać mu mikrofon. Próba się nie udała. - Widać, że właścicielka próbuje stosować przemoc, żeby uciszyć legalny protest. Nie uda jej się to - powiedział jeden z manifestantów.
Przypomnijmy, że właścicielka kawiarni nie zgadza się z zarzutami byłych pracownic i twierdzi, że żadna nieprawidłowa sytuacja nie miała miejsca.
Autor: Mateusz Ostrzyżek/Wawalove.pl
Przeczytaj też: Powstanie nowy punkt ZTM. Tym razem na Politechnice