Nie ma cwaniaka nad afrowarszawiaka!
O nowych afrykańskich wersjach warszawskich szlagierów i Afryce w Warszawie opowiada Mamadou Diouf
Trzy nowe, afrykańskie aranżacje warszawskich szlagierów podbiły w ten weekend walle na serwisach społecznościowych. Piosenki i teledyski: "Warszawa da się lubić", "Nie ma cwaniaka nad Warszawiaka" i "Jak przygoda to tylko w Warszawie" zostały nagrane z inicjatywy fundacji Afryka Inaczej i ich stronie afryka.org . Mamadou Diouf, przewodniczący Fundacji opowiada w wywiadzie dla Wawalove o kulisach powstania piosenek oraz o tym, jaka jest afrykańska Warszawa oraz gdzie Afryki w Warszawie szukać.
Skąd pomysł na nową afrykańską wersję warszawskich szlagierów?
Dwa lata temu, mieliśmy pomysł, by sprawdzić, ile było dotychczas Afryki w Warszawie. Po ponad poł roku szukania w archiwach, wydaliśmy książkę „Afryka w Warszawie”. Okazało się, że na weselu Zygmunta III Wazy, byli Afrykanie; że Kościuszko miał czarnego sekretarza; że Jan III Sobieski, gdy pobił Turków pod Wiedeń, miał łup niewolników, jeden z nich został jego bliskim współpracownikiem...że w Warszawie międzywojennej mieszkało co najmniej 4 Afrykanów, i dwóch grało w pierwszym polskim zespole jazzowym (1922r.); że Nigeryjczyk o imieniu Agbola brał udział w Powstaniu Warszawskim. Przede wszystkim zainspirowała nas postać szoferaka Jumbo z powojennego filmu „Cafe pod Minogą”. Rolę zagrał ówczesny student Uniwersytetu Warszawskiego.Nazywał się Mokpopo Dravi i pochodził z Togo. Jumbo władał czystą warszawską gwarą. To nas bardzo zainspirowało.
Kim są ludzie, którzy stworzyli te piosenki?
Muzykę do wszystkich 3 utworów ("Warszawa da się lubić", "Nie ma cwaniaka nad Warszawiaka" i "Jak przygoda to tylko w Warszawie") napisał Pako Sarr, gitarzysta z Senegalu, od kilku lat mieszkający w stolicy. Sam zaprosiłem Karolinę Cichą, Sylwestra Kozerę - lidera Kapeli Czerniakowskiej oraz Ifi Ude, która ma polsko-nigeryjskie korzenie. Z Pako dopisałem do tekstu „Warszawa da się lubić” fragment w naszym języku wolof, o tym, że Warszawa jest naszym miastem. Nie było zmian w polskich tekstach.
Czy to jest pomysł jednorazowy, czy projekt będzie się rozwijać? Jakie plany macie w tym kierunku na przyszłość?
To kontynuacja. Rok temu nagraliśmy afrykańskie kolędy (można je pobrać na stronie afryka.org), potem był utwór „Bo my Polacy” do którego klip robił Piotr Grawender. Teraz odkurzamy warszawski folk, a obrazy są właśnie jego dziełem. Myślę, że to dobry kierunek dialogu międzykulturowego, to taka nasza pozytywna cegła integracyjna. Teraz mieliśmy wsparcie finansowe od Biura Kultury Miasta. Chcemy to kontynuować i nagrać może cały album o Warszawie. Byłoby super!
Jaka jest afrykańska Warszawa? Czy są jakieś podobieństwa między polską kulturą, mentalnością a "afrykańskością"?
Afrykańska Warszawa się poszerza: coraz więcej jest Afrykanów, nie tylko studentów i piłkarzy. Wszystkie kultury mają coś wspólnego z Afryką, skoro człowiek pochodzi z Afryki... Z muzyką afrykańską cały światowy folk (miejski czy wiejski) bardzo łatwo nawiązuje kontakt. Myślę, że sporo możliwości przed nami. Wystarczy być otwartym, olać język Kalego, nie uczyć swojego dziecka obciachowego wierszyka „Bambo” i wszystko gra!
Gdzie pójść i co zobaczyć, żeby poznać lepiej tę afrykańską Warszawę?
Co rok mamy w Warszawie najważniejsze święto kontynentu: majowy Dzień Afryki. Zapraszam już na Skwer Hoovera 25 maja 2013. Kilka fundacji afrykańskich działa i organizuje różne wydarzenia. Festiwal filmów afrykańskich na wiosnę. No i coraz więcej jest kuchni, znam dwie świetnie działające restauracje: nigeryjska La Mama na Muranowie oraz senegalskie Cafe Baobab na Saskiej Kępie. Polecam też sklep „Sztuka Etiopii” na Wilczej oraz szkołę bębniarską na Skaryszewskiej, gdzie można się nauczyć gry na djembie a także tańca i śpiewu. Myślę, że Afryki będzie coraz więcej nad Wisłą, szczególnie w stolicy.