Modlin traci codziennie co najmniej 150 tys. zł!
Przerwa w lotach potrwa jeszcze 4 miesiące!
Zamknięte lotnisko w Modlinie traci dziennie ponad 150 tys. zł, a przerwa potrwa jeszcze 4 miesiące. Pracownicy na razie wykorzystują zaległe urlopy wypoczynkowe. Ponadto, według przedstawicieli portu, przewoźnicy, którzy do grudnia latali do Modlina, nie maja podstaw, by domagać się odszkodowań - czytamy w serwisie Biztok.pl
– Wizz Air przeniósł się na Lotnisko Chopina przed zamknięciem, więc nie ma nawet tutaj tytułu prawnego do żądania odszkodowań. Podobnie jest z Ryanairem, z którym nawet nie mieliśmy umowy – mówi serwisowi Marcin Danił, wiceprezes lotniska w Modlinie .
Dodaje, że linie lotnicze nie potrzebują umowy, by latać do dowolnego lotniska. Wystarczy, że zaakceptują cennik i zdobędą sloty, czyli zezwolenia na wykonanie operacji lotniczej w określonych godzinach.Wbrew doniesieniom medialnym przewoźnicy nie mają podstaw prawnych, by domagać się odszkodowania za częste przekierowania i odwołania lotów, spowodowane mgłą czy złymi warunkami pogodowymi.
– Co do tego okresu, w którym przewoźnicy zmuszeni są do ponoszenia dużo wyższych opłat na Lotnisku Chopina, to my też za to nie możemy brać odpowiedzialności. Tam, gdzie będą wykazane poniesione szkody, oczywiście rozważymy to i w ramach umów, porozumień będziemy starali się te szkody wyrównać. Natomiast to nie będzie w taki bezpośredni sposób, jak informowano w mediach – zastrzega Marcin Danił.
Wiceprezes podwarszawskiego lotniska przyznaje, że zamknięcie kilometrowej długości fragmentów pasa to poważny problem.* Choć w Modlinie nadal mogą lądować małe samoloty, przewożące kilkoro pasażerów, taki ruch jest minimalny i nie generuje istotnych przychodów.*
Marcin Danił tłumaczy, że dziennie lotnisko traci ok. 150-180 tys. zł. Według niego kwota ta obejmuje przychody, których port lotniczy nie osiąga, a mógłby. Jednak dzięki nadwyżkom wypracowanym w ciągu sześciu miesięcy działalności, w ciągu których lotnisko obsłużyło ok. 900 tys. pasażerów, płynność finansowa spółki nie jest zagrożona.
Na razie lotnisko nie zwalnia ani nie wysyła pracowników na urlopy bezpłatne. W pierwszej kolejności wykorzystują oni zaległe urlopy wypoczynkowe. Wiceprezes lotniska podkreśla, że jeszcze za wcześnie, by kalkulować, czy do ponownego uruchomienia portu uda się utrzymać wszystkich pracowników.
Modlin boryka się nie tylko z problemami związanymi z roszczeniami linii lotniczych oraz kosztami pracowników i utrzymania lotniska, ale także z presją lokalnych przedsiębiorców. Wiele firm w okolicy lotniska zarabiało na pasażerach. Nie mają jednak możliwości ubiegania się o żadną formę rekompensaty od samego lotniska.
Lotnisko w Modlinie będzie w najlepszym wypadku zamknięte przez kolejne cztery miesiące.