MJN: "Ratusz wiedział, że działka nie powinna podlegać reprywatyzacji, a mimo to oddał ją w prywatne ręce"
Stowarzyszenie poinformowało, iż składa zawiadomienie do prokuratury
Stołeczny ratusz podczas zwrotu gruntu przy Chmielnej wiedział o fakcie, że roszczenie do niego mogło zostać spłacone przez państwo polskie. Miasto na tej „operacji” mogło stracić nawet 160 milionów złotych - twierdzi Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze, które zwołało dziś specjalną konferencję w tej sprawie.
W samo południe, pod słynnym adresem Chmielna 70 przedstawiciele stowarzyszenia odniosło się do informacji opublikowanych niedawno przez Ministerstwo Finansów. Wynika nich, że ratusz, podczas zwrotu gruntu przy Chmielnej, wiedział o fakcie, iż roszczenie do niego mogło zostać spłacone przez państwo polskie. Według MJN, miasto na tej „operacji” mogło stracić nawet 160 milionów złotych.
Co się dzieje w państwie duńskim
Chodzi o działkę, która znajdowała się przed wojną pod adresem Chmielna 70. Jej właścicielem był obywatel Danii Holger Martin. Grunty zostały zwrócone przez miasto w 2012 roku. Okazuje się jednak, że Martin otrzymał odszkodowanie za grunty na Placu Defilad znacznie wcześniej, na mocy układu zawartego przez rząd PRL z Królestwem Danii w latach 50.
Ministerstwo Finansów skopiowało i przetłumaczyło 14 tys. dokumentów z Duńskiego Archiwum Państwowego w Kopenhadze. Po analizie tekstów urzędnicy z resortu stworzyli zaktualizowany wykaz nieruchomości, za utratę których duńskie ministerstwo przyznało już odszkodowanie. Na liście widnieje nazwisko Holgera Martina.
Jednak z duńskich dokumentów wynika, że właściciel Chmielnej 70 odmówił rządowi duńskiemu przyjęcia odszkodowania. Środki zostały przekazane na specjalne konto utworzone przez duński rząd.
Według Ministerstwa Finansów głównym winowajcą tej sytuacji jest warszawski ratusz. Urzędnicy ministerstwa dodają, że już w 2011 roku przekazano do Biura Gospodarki Nieruchomościami listy beneficjentów wybranych układów indemnizacyjnych, w tym układu z Danią. Był tam uwzględniony Holger Martin. Władze stolicy winą obarczają Ministerstwo Finansów, powołując się na kompetencje resortu do wydania decyzji potwierdzającej wypłatę odszkodowania i wpisanie danej nieruchomości do Skarbu Państwa. W połowie kwietnia ratusz złożył zawiadomienie do prokuratury okręgowej w sprawie niedopełnienia obowiązków przez Ministerstwo Finansów.
Nieustanne kontrole
- Należy przyjrzeć się dokładnie sytuacji w warszawskim Ratuszu - mówił dziś w RDC poseł Prawa i Sprawiedliwości i niedoszły prezydent stolicy Jacek Sasin . Tzw. "Dziką reprywatyzację" w Warszawie poseł ocenił jako skandal. Według posiadanych przez polityka informacji, "podjęto decyzję na szczeblu politycznym, aby nie nękać kontrolami warszawskiego ratusza". Dlatego, w opinii Jacka Sasina, taka kontrola powinna nastąpić.
Jednak zdaniem Bartosza Milczarczyka, rzecznika stołecznego ratusza, słowa posła to sposób na uzasadnienie nieustannych ostatnio kontroli. Urzędnik podkreśla, że takich audytów już było kilkanaście. Dodaje, że prowadziło go nie tylko Centralne Biuro Antyterrorystyczne, ale także i inne służby.
Na dzisiejszej konferencji MJN poinformowało: "Domagamy się poniesienia odpowiedzialności politycznej przez władze miasta (w tym przede wszystkim zastępcy prezydenta Jarosława Jóźwiaka) oraz składamy zawiadomienie do prokuratury w związku z niedopełnieniem obowiązków przez dyrektorów Biura Gospodarowania Nieruchomościami".
WawaLove.pl/IAR
Przeczytajcie też: Duże utrudnienia dla pasażerów Warszawskiej Kolei Dojazdowej