RegionalneWarszawaMiłość po kwarantannie. Czy czeka nas fala rozwodów?

Miłość po kwarantannie. Czy czeka nas fala rozwodów?

Już na początku kwarantanny pojawiły się głosy, że długotrwałe wspólne przebywanie może doprowadzić do rozpadu wielu związków. Sprawdziliśmy, czy tak się stało. Dane na temat rozwodów w warszawskich sądach są zaskakujące - ale specjaliści nie mają wątpliwości, jak je interpretować.

Miłość po kwarantannie. Czy czeka nas fala rozwodów?
Źródło zdjęć: © East News

13.06.2020 | aktual.: 13.06.2020 09:28

Od początku "narodowej kwarantanny" eksperci ostrzegali, że nie wszyscy będziemy potrafili poradzić sobie z przymusowym, trwającym wiele tygodni, zamknięciem w domach, które stały się zarówno miejscem pracy i nauki, jak też przestrzenią, w której szukamy odpoczynku i sił do pokonywania lęków. Co za tym idzie - że czeka nas fala rozwodów.

Sprawdziliśmy więc dane z dwóch Sądów Okręgowych w Warszawie. Na pierwszy rzut oka budzą one jednak zaskoczenie – okazało się, że wniosków rozwodowych podczas kwarantanny było znacznie mniej niż rok temu. W marcu 2020 roku w stolicy wpłynęło 307 pozwów rozwodowych, podczas gdy w roku 2019 w tym okresie było ich 387. Podobnie kwiecień bieżącego roku przyniósł 223 sprawy rozwodowe, zaś rok temu liczba ta wynosiła aż 401.

Czy to znaczy, że jednak izolacja podczas kwarantanny nie osłabiła, a wzmocniła związki? Niezupełnie.

"Zobacz także:"Karta rodziny" Andrzeja Dudy. Grzegorz Schetyna: Kartę Rodziny podpisał ponad 6 lat temu Bronisław Komorowski"

Rozwody po kwarantannie. Cisza przed burzą

Mniejsza liczba pozwów rozwodowych, które wpłynęły do warszawskiego sądu w marcu i kwietniu 2020 roku (danych za maj jeszcze nie ma), według zapytanych przez nas specjalistów oznacza ciszę przed burzą.

– Niestety nie ma się co łudzić, rozwodów z roku na rok jest coraz więcej i coraz to młodsze małżeństwa się rozwodzą – komentuje sprawę w rozmowie z WawaLove Justyna Przetacka, stołeczna adwokat specjalizująca się w sprawach rozwodowych.

– Przymusowa kwarantanna pozamykała w domach wszystkich, również prawników. Podobnie urzędy i różne instytucje były nieczynne lub ich funkcjonowanie było mocno okrojone. Analogicznie sytuacja ta spowodowała, iż małżeństwa, które poczuły, że jednak niewiele je ze sobą łączy i decydowały się rozstać, miały znacznie ograniczony dostęp do potrzebnych dokumentów - zauważa prawniczka.

Nie bez znaczenia są też kwestie finansowe.

– Pozew o rozwód jest pismem procesowym inicjującym postępowanie, od którego pobierana jest opłata sądowa w wysokości 600 złotych od powoda. Sądzę, że argumenty materialne związane z niepewnością o sferę majątkową również były czynnikiem hamującym strony do rozpoczynania tego rodzaju spraw – dodaje Justyna Przetacka.

Nie należy także zapominać, że rozwód jest złożonym procesem, do którego trzeba przygotować spory plik różnego rodzaju zaświadczeń. M.in. akt małżeństwa w oryginale, zaświadczenie o zarobkach, dokument o miejscu zamieszkania, a jeśli są dzieci, to np. ich akty urodzenia czy wykaz opłat za utrzymanie.

– Już od maja prawnicy obserwują wzrost liczby pozwów rozwodowych w stolicy, nawet o 30 proc, w porównaniu z początkiem bieżącego roku. Prawdopodobnie czerwiec będzie bardzo intensywny pod względem liczby napływających pozwów - mówi mecenas Przetacka.

Obecnie sprawy w sądach są dopiero rejestrowane, nadawana jest im sygnatura. Dopiero z końcem lata i na jesieni będą wyznaczane rozprawy, podczas których sąd będzie zobowiązywał rozwodzących się małżonków do składania dalszych pism procesowych.

- Dlatego, w mojej ocenie, dopiero na jesieni nastąpi wzmożony i znaczny przyrost czynności sądowych w tego rodzaju sprawach – podkreśla Justyna Przetacka.

Zdaniem stołecznej adwokat, sytuacja ta zdaje się naturalna - ponieważ najczęściej (niezależnie od pandemii koronawirusa) to wiosną ludzie robią porządki – również te w swoim życiu. I wówczas zazwyczaj zaczyna się fala pozwów rozwodowych. Lato z reguły bywa mniej intensywne, natomiast jesienią fala zgłaszanych spraw wraca.

Miłość w kwarantannie. Trudny czas dla par

Zmniejszenie liczby rozwodów w warszawskich sądach nie przekonuje także Aleksandry Żyłkowskiej, stołecznej psycholog zajmującej się problematyką budowania relacji. Jak przyznaje podczas rozmowy z WawaLove, podczas prowadzonych przez nią w Warszawie terapii, zaobserwowała, że pary mają obecnie trudniejszy czas. Izolacja społeczna znacznie nasiliła konflikty w wieloletnich związkach.

– Wszystko zależy od tego, jak pary nawiązują relacje na co dzień. Zamknięcie w domu spowodowało, że mieliśmy więcej czasu dla bliskich, mogliśmy poświęcić im więcej uwagi niż zazwyczaj. Kwarantanna mogła więc być ciekawym momentem, szczególnie na początku, w czasie zakochania. Ale na ogół w związkach długoterminowych, okres ten był czasem poważnych konfrontacji – tłumaczy Aleksandra Żyłkowska.

– Parom przyszło zmierzyć się ze sprawami, które były zamiatane pod dywan przez pięć czy dziesięć lat. W normalnych sytuacjach możemy wyjść z domu, wyjechać gdzieś na kilka dni, pobyć chwilę samemu, a podczas kwarantanny byliśmy zmuszeni konfrontować się z problemami na bieżąco – dodaje stołeczna psycholog.

Warszawa. Małżeństwa nie wycofują pozwów rozwodowych

Jak zauważają eksperci, bardzo rzadko zdarza się tak, że ludzie, którzy złożyli pozew o rozwód, wycofują go. Wprawdzie na początku sprawy rozwodowej proponowana jest mediacja, czyli szukanie wspólnej drogi porozumienia, lecz często zabieg ten pozwala tylko uniknąć rozstrzygania o winie małżonków. Jednak zazwyczaj nie wpływa to na wycofanie pozwu.

– Postępowania rozwodowe to sprawy najbardziej burzliwe i drastyczne, którym towarzyszy olbrzymie napięcie i stres. Dlatego kiedy dwoje ludzi wchodzi już na taką drogę, to nie zdarza się raczej, aby z niej zawracali – mówi Justyna Przetacka.

Stołeczna adwokat przyznaje, że w jej wieloletniej pracy nie było jeszcze sytuacji, aby nie doszło do rozwodu, kiedy taki pozew został już złożony. Zdarzają się małżeństwa, które odwlekają rozstanie w czasie, jednak takie osoby prędzej czy później wracają do sądu, zdeterminowane, by się rozwieść.

– Zadaniem sądu jest w gruncie rzeczy przypomnienie tym ludziom, że małżeństwo jest wielką wartością. Rolą prawników nie jest, by ludzi rozwodzić na siłę, przede wszystkim my musimy sami zobaczyć, że nastąpił zupełny i trwały rozkład pożycia małżeńskiego – dodaje pani mecenas.

Dlatego, pomimo mniejszej liczby spraw rozwodowych podczas epidemii koronawirusa, specjaliści są przekonani: już wkrótce liczba rozwodów w Warszawie i całej Polsce zdecydowanie wzrośnie.

Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:wawalove.pl
rozwodysądykwarantanna
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)