RegionalneWarszawaMieszkanka Szanghaju oburzona funkcjonowaniem metra. "Osoby spoza Warszawy wpadają w pułapkę"

Mieszkanka Szanghaju oburzona funkcjonowaniem metra. "Osoby spoza Warszawy wpadają w pułapkę"

Kobieta przyjechała do Warszawy, aby złożyć wniosek wizowy w chińskiej ambasadzie. Chciała skorzystać ze stołecznego metra, ale nie zdążyła. Dostała mandat jeszcze przed wejściem do wagonu. - Postanowił wykorzystać moją niewiedzę i zagubienie - mówi o kontrolerze.

Mieszkanka Szanghaju oburzona funkcjonowaniem metra. "Osoby spoza Warszawy wpadają w pułapkę"
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Kuba Atys

Pani Nadia urodziła się w stolicy Małopolski, ale mieszka i studiuje w Szanghaju. Podróż metrem nie powinna więc stanowić dla niej problemu. Okazało się jednak, że podziemna kolejka w Warszawie jest być może bardziej skomplikowana od komunikacji miejskiej w Państwie Środka.

Krakowianka została ukarana mandatem za "brak odpowiedniego lub ważnego dokumentu przewozu” na stacji Centrum. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jeszcze nie zdążyła wsiąść do metra, a bilet miała dopiero zakupić. - Idąc od strony Dworca Centralnego nie mogłam znaleźć głównego wejścia. Jedno z bocznych wejść, które znalazłam, było zamknięte na klucz. W ostateczności zauważyłam windę z oznakowaniem „M” - tłumaczy kobieta. Dodaje, że oznakowanie było tylko w języku polskim, więc obcokrajowcy mogliby mieć jeszcze trudniej.

- Nie ma żadnej informacji, że zjazd jest na stację metra. Gdy otworzyły się drzwi windy, zobaczyłam peron i kasownik, wobec czego zatrzymałam się na chwilę. Nie miałam żadnej możliwości zakupienia biletu. Niestety, tego dnia bardzo się spieszyłam, bo wydział konsularny ambasady przyjmuje wnioski tylko od godziny 9:00 do 11:00. Z kolei na górze nie widziałam głównego wejścia do metra - opowiada pani Nadia.

Kobieta postanowiła podejść najpierw do mapy, a później wjechać schodami na górę, aby zakupić bilet.

Obraz
© Agencja Gazeta | PIOTR MOLECKI

Pech chciał, że drogę zagrodził jej kontroler biletów. Kobieta poprosiła go o wskazanie, gdzie może zakupić bilet, a ten poprosił ją o okazanie dokumentu tożsamości. - Na moje zdziwienie i stwierdzenie, że widział, jak wysiadłam z windy i do przejazdu nie doszło, pan odpowiedział: „Czekałem, aż Pani wsiądzie z powrotem i wyjedzie na górę”. To ewidentnie świadczy o tym, że mnie sobie upatrzył i zamiast kontrolować podróżnych wysiadających z pociągu, który w tym momencie nadjechał, wybrał mnie za cel - mówi nam kobieta. Zaznacza, że mandat przyjęła w tamtym momencie ze względu na pośpiech. - Namawiał mnie jeszcze, abym opłaciła należności na miejscu - podkreśla.

- Byłam zaskoczona, bo na mandacie widnieje numer pojazdu, choć w żadnym pojeździe się nie znajdowałam. Sam mandat jest za brak dokumentu przewozu, choć do żadnego przewozu nie doszło. Uważam, że wpisanie fałszywego numeru pojazdu na mandacie jest poważnym nadużyciem ze strony kontrolera - tłumaczy nam czytelniczka.

Obraz
© wawalove | Czytelniczka

Kobieta zwraca uwagę, że przeczytała wiele podobnych historii podróżnych spoza Warszawy opisujących prawie identyczną sytuacje z tej samej stacji metra. - Nasuwają się tutaj dwie proste konkluzje: po pierwsze, brak jest zrozumiałych oznakowań i strzałek prowadzących do głównego wejścia na stacje. Oznakowanie w windzie jest jeszcze gorsze. Obcokrajowcy nie mają szans na użycie windy, osoby spoza Warszawy wpadają w ewidentną pułapkę, a nawet i niepełnosprawni mieszkańcy mogą mieć problem z jej użyciem. Winda zjeżdża bowiem bezpośrednio na peron, ale brak już informacji w którą stronę będzie odjeżdżał pociąg - tłumaczy pani Nadia.

Rzecznik ZTM, Wiktor Paul tłumaczy, że ważny bilet należy posiadać w strefie biletowej metra, a nie tylko podczas przejazdu pociągiem. - Dlatego, gdy wyjście z windy prowadzi bezpośrednio na peron stacji, znajduje się przy nim kasownik - mówi WawaLove rzecznik.

Zaznacza też, że w raporcie służbowym kontroler potwierdza wersję zdarzeń przedstawioną przez podróżną. - Widział, że kobieta wyszła z windy i odczekał odpowiednią ilość czasu, aby mogła skasować bilet. Pani minęła jednak kasownik i szła peronem, do windy nie wróciła. Pracownik podjął standardowe czynności kontrolne - stwierdził rzecznik.

Natomiast jeśli chodzi o zapisany numer na wystawionym mandacie, przedstawiciel ZTM tłumaczy, że jest to numer stacji na której została przeprowadzona kontrola biletowa.

Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl

Zobacz także: Marek Jakubiak kandydatem Kukiz’15 na prezydenta Warszawy? Jest deklaracja

warszawakontroler biletówmetro centrum
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)