"Miasto jest Nasze" szuka miejsc przyjaznych psom. "Każdy musi czuć się dobrze"
Na razie akcja prowadzona jest na Żoliborzu i w Śródmieściu.
Jeżeli jesteś właścicielem sklepu, kawiarni, restauracji czy zakładu usługowego i nie są ci straszne psy w twoim lokalu, poinformuj o tym warszawskie Stowarzyszenie "Miasto jest Nasze". W zamian twój lokal zostanie oznaczony specjalną naklejką, jako miejsce przyjazne psom.
Mikołaj Baliszewski ze stowarzyszenia zachęca wszystkich do udziału w tej akcji . Jak mówi otwieranie się różnych instytucji na czworonogi, to cecha cywilizowanego miasta. Według niego, miasto powinno żyć takim rytmem, który każdemu pozwoli czuć się dobrze. - Tu nie tylko chodzi o osoby, które spacerując z psem chcą np. wejść do sklepu i coś kupić. Należy też pamiętać o takiej grupie jak niewidomi, którzy cały czas w Polsce mają problem z wchodzeniem do różnych miejsc z psem-przewodnikiem. Mamy nadzieję, że nasza akcja, także im pomoże - tłumaczy Mikołaj Baliszewski.
Organizator akcji dodaje, że właściciele lokali , którzy chętnie będą wpuszczać w swoje podwoje czworonogi, na pewno na tym nie stracą. - Nas, psiarzy jest bardzo dużo w mieście. To też może wpłynąć na obroty. Często jest tak, że o kawiarniach, do których można wejść z psem, mówi się, że warto tam iść, bo tam można spędzić czas ze swoim pupilem - mówi.
Lokale, których, właściciele zgłoszą się do akcji, zostaną oznaczone specjalną naklejką z napisem "Miejsce Przyjazne Psom". Naklejki są dostępne w kilku kolorach, po to, by właściciele lokali mogli wybrać taką, która będzie pasować do wystroju ich wnętrza. Na każdej z naklejek widnieje sympatyczny pyszczek psiaka. - Będziemy przyjeżdżać do lokali, które będą chciały włączyć się w akcję - obiecuje Mikołaj Baliszewski. Na razie akcja prowadzona jest na Żoliborzu i w Śródmieściu. Wkrótce przeniesie się do kolejnych dzielnic Warszawy. Właściciele lokali przyjaznych psom mogą zgłaszać się do udziału, za pośrednictwem facebookowego profilu stowarzyszenia.
Źródło: IAR
Przeczytajcie też: Ciało mężczyzny wyłowione z Wisły. "Zwłoki zauważył operator monitoringu"