Krzyki i przepychanki. Gorąca noc pod Sejmem
Na miejscu pojawiły się uzbrojone oddziały policji. Użyto siły.
17.12.2016 08:37
Ta noc nie była spokojna. Przed Sejmem demonstrowało kilkaset osób. Doszło do przepychanek i starć z policją.
Oficjalnie piątkowy protest przed Sejmem rozpoczął się o godzinie 20. Przed budynkiem Parlamentu gromadzili się przedstawiciele KOD -u, opozycji, a także zwykli ludzie.
Krzyczano "wolność mediów", "precz z cenzurą", "wolność, równość demokracja". Sytuacja zaczęła się zaogniać w nocy, gdy demonstranci postanowili zablokować wszystkie wyjścia z Sejmu. Na miejsce ściągnięto znaczne siły policyjne. Funkcjonariusze utworzyli kordon wokół Parlamentu.
Ok. godz. 2.45 z terenu Sejmu próbowała wyjechać premier Beata Szydło i Jarosław Kaczyński. Ludzie zaczęli krzyczeć i siadać na jezdni. Policja zaczęła ich usuwać siłą. Demonstrujący wbiegali też przed samochody kolumny rządowej, aby ją zablokować. Doszło do przepychanek na ul. Matejki i al. Ujazdowskich. Policja działała w sposób stanowczy i odpychała część protestujacych. Wielu z nich upadało na ziemię. Krzyczano: "bandyci", "zomo" i "precz z kaczorem".
- Nie może być takiej sytuacji, że wyjeżdża jeden człowiek, a wszyscy są obalani na ziemię - mówił jeden z uczestników manifestacji.
- W Polsce jest rozmontowywana demokracja - twierdził Rafał Grupiński z Platformy Obywatelskiej.
Do rana pod Sejmem pozostało kilkadziesiąt osób. W środku budynku pozostali też posłowie opozycji, którzy okupują salę plenarną. Przedstawiciele KOD -u zapowiedzieli, że w sobotę wrócą przed Sejm w zwiększonej sile.
Źródło: Wawalove
(Autor: MO)