Kontrolerzy łapali w korku podróżnych z czasowymi biletami!
Czy kontroler ma prawo ukarać pasażera z biletem 20-minutowym, jeśli autobus stał w korku i jechał dłużej?
Do tej nieprzyjemnej sytuacji doszło na Pradze Północ, przy Dworcu Wileńskim. Ze względu na budowę metra i inne remonty, na trasie z Targówka do Centrum tworzą się w tym miejscu gigantyczne korki. Sprawę opisuje dziś Gazeta.pl
Autobus 160 z Targówka na Stare Miasto, jechał dłużej niz zwykle. Trasą, którą pokonuje w 9 minut, jechał aż 25! Opóźnienie złapał oczywiście przy zakorkowanym Wileńskim. Na taką okazję czekali tylko kontrolerzy. Wsiedli przy ZOO i - jak opisuje świadek zdarzenia - "zaczęła się rzeź".
Okazało się, że sporo ludzi miało kupione bilety 20-minutowe, które w korku straciły swoją ważność. Mimo protestów podróżnych, kontrolerzy chcieli wypisać mandaty. Po trwającej wiele minut kłótni odstąpili jednak od tego pomysłu. Takich sytuacji jest wiele i niejeden z nas dostał już mandat za to, że autobus postał sobie w korkach.
Ratusz jest nieugięty. Pasażer musi być przygotowany na to, że czasem jedzie dłużej i korek nie ma tu żadnego znaczenia. - Należy skasować kolejny bilet. Tych zasad nie będziemy zmieniać - mówi Gazecie Bartosz Milczarczyk, rzecznik Ratusza.
Zarząd Transportu Miejskiego również zgadza się, że w takim przypadku kontrolerzy mają prawo wypisać mandat. Zasady regulaminu przewozowego są jasne. Jeśli skończy się ważność biletu 20-minutowego, należy skasować następny, niezależnie od zatorów.
Taka sytuacja sprawia, że zamiast płacić 3,4 zł za 20-minutowy bilet, musimy zakupić "zapas". Wzrastają nam więc, czasem dwukrotnie, koszty naszego przejazdu. Nikt nie chce przecież płacić dwustuzłotowego mandatu.
Można jeszcze liczyć na zwykłą wyrozumiałość kontrolera, ale jak wynika z sytuacji opisanej powyżej, nie jest to wcale łatwa sprawa.
Przeczytajcie też: Znieczulica motorniczego i pasażerów [LIST]