RegionalneWarszawaKolejny atak na kawiarnię prowadzoną przez Irańczyka. W kraju grozi mu kara śmierci

Kolejny atak na kawiarnię prowadzoną przez Irańczyka. W kraju grozi mu kara śmierci

„Bardzo mi smutno czytać o takich wydarzeniach. Nie rozumiem ludzi, którzy tak postępują, tego co nimi kieruje".

Kolejny atak na kawiarnię prowadzoną przez Irańczyka. W kraju grozi mu kara śmierci

Piąty raz zdemolowano kawiarnię Brunet Kafe prowadzoną przez Irańczyka. Po naszej poprzedniej interwencji kawiarnię odwiedziła Hanna Gronkiewicz-Waltz i Adam Bodnar. Niestety mimo nagłośnienia sprawy niedawno odmówiono mu przyznania obywatelstwa polskiego. - To dla mnie bolesne, bo czuję się obywatelem Polski - mówi Salar, właściciel kawiarni.

Salar Farsi pochodzi z Iranu, do Polski przyjechał 9 lat temu, by studiować. - Napisałem w Polsce pracę magisterką, w której skrytykowałem rząd swojego kraju. Próbując uzyskać ekwiwalent dyplomu w Iranie zagrożono mi karą więzienia za treść mojej pracy. Wtedy postanowiłem zostać w Polsce na stałe i dalej kontynuować moją edukację - mówił w rozmowie z WawaLove.pl. Przyznano mu status uchodźcy. Obecnie jest na ostatnim roku studiów doktoranckich na Uniwersytecie Warszawskim.

Początek problemów

We wrześniu zeszłego roku Salar postanowił rozpocząć własną działalność gospodarczą i otworzył kawiarnię Brunet Kafe, która mieści się przy ulicy Miodowej. Jednak wraz z otwarciem lokalu pojawiły się pierwsze problemy. - W listopadzie zniszczono mi zamki w drzwiach. Niecały miesiąc później sytuacja się powtórzyła i dodatkowo porysowano mi witryny kawiarni - wylicza Irańczyk. Potem znów wbito gwoździe w zamki, żeby uniemożliwić właścicielom i pracownikom kawiarni wejście do lokalu.

W lutym doszło do kolejnego ataku na lokal, o którym pisaliśmy na WawaLove.pl. Pod artykułem pojawiło się wiele komentarzy, w których internauci potępili sprawców tego incydentu. „Zastanawiam się skąd pochodzi tak żałosna oraz ksenofobiczna mentalność Polaków, czy to system edukacyjny, czy to jakaś skaza z czasów komunizmu” – napisała zbulwersowana czytelniczka.

Dzień później Salara odwiedziła Hanna Gronkiewicz-Waltz i Adam Bodnar. Mimo nagłośnienia sprawy Irańczyk postanowił sam zadbać o bezpieczeństwo kawiarni i zainwestował we własny monitoring, ponieważ na ul. Miodowej nie ma kamer. 16 kwietnia ok. godziny 20. jego kamery zarejestrowały wandala malującego sprejem na żółto witrynę Brunet Kafe. Mężczyzna wyłamał również zamki w drzwiach lokalu. Irańczyk poszedł z nagraniem na policję. - Okazało się, że policjanci nie wiedzieli o poprzednich atakach na kawiarnię i nie łączą tych incydentów - opowiada nam Salar.

Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z kom. Robert Szumiatą oficerem prasowym Komendy Rejonowej Policji Warszawa Śródmieście. - Tego samego dnia ujęliśmy mężczyznę, który dokonał ataku na Brunet Kafe. Zabezpieczyliśmy przy nim pojemnik ze sprejem. Mężczyzna został przesłuchany. Czekamy na podanie wartości strat przez właściciela restauracji, bo w zależności od tej wartości atak będzie oceniony jako przestępstwo albo wykroczenie dotyczące zniszczenia mienia - mówi kom. Robert Szumiata. - Podejrzewamy, że ten mężczyzna może mieć związek z poprzednimi zdarzeniami w tym lokalu. Gromadzimy teraz materiał dowodowy, który pozwoli na udowodnienie tego i postawienie zarzutów - dodaje.

Jak policja zamierza zapobiec dalszym atakom na lokal?

- Są tam rozlokowane dodatkowe patrole policji. Poza tym inni funkcjonariusze zwracają szczególną uwagę na to miejsce - odpowiada komisarz Szumiata.

Odmowa

Właściciel Brunet Kafe przyznaje w rozmowie z WawaLove.pl, że musi zmierzyć się z kolejnym problemem. W zeszłym roku za pośrednictwem Urzędu ds. Cudzoziemców w Warszawie wysłał wniosek o nadanie obywatelstwa polskiego do Kancelarii Prezydenta. Na początku kwietnia br. dostał list z decyzją negatywną. – To dla mnie bolesne, bo czuję się obywatelem Polski. Prowadzę tu działalność gospodarczą, płacę podatki, zatrudniam Polaków, robię doktorat na UW. Nie rozumiem tej decyzji. Nie jestem typowym mieszkańcem Bliskiego Wschodu. Nie mogę wrócić do kraju, bo za krytykę rządu irańskiego grozi mi tam kara śmierci. Poza tym nie wierzę w żadnego Boga, jestem ateistą – mówi w rozmowie z naszą reporterką. - Staram się pomagać innym, ale teraz sam potrzebuję pomocy. Nie wiem, co mam zrobić – dodaje.

"Nie poddawaj się"

Po ostatnim ataku na Brunet Kafe Salar zamieścił zdjęcia zdemolowanego lokalu na kawiarnianym profilu facebookowym. Pod wpisem pojawiło się wiele komentarzy. To w większości słowa wsparcia dla Irańczyka: „To sie w glowie nie miesci! Wstyd mi, ze w moim miescie /kraju dzieja sie takie rzeczy. Salar, nie poddawaj sie, wspiera Cie duzo zyczliwych osob!” – komentuje jedna internautka. „Bardzo mi smutno czytać o takich wydarzeniach. Nie rozumiem ludzi, którzy tak postępują, tego co nimi kieruje...Pozdrawiam ciepło” – pisze inna.

- Polacy bardzo mnie wspierają i współczują. To w większości dobrzy ludzie - przyznaje Salar.

Na łamach WawaLove.pl pisliśmy o tym, że polska stolica znalazła sie wśród 19 najbardziej otwartych i przyjaznych miast na świecie. Wyprzedziliśmy m.in. kanadyjskie Vancouver, fińskie Helsinki, a nawet stolicę Niemiec - Berlin. Historia Salara Farsi i jego kawiarni przy ulicy Miodowej pokazuje, że chyba jeszcze nam daleko do miana tolerancyjnej i przyjaznej stolicy.

Obraz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)