RegionalneWarszawaKłótnia podczas wysiadania z wózkiem z autobusu. "Krzyczał i znieważał"

Kłótnia podczas wysiadania z wózkiem z autobusu. "Krzyczał i znieważał"

- Stałam z dwuletnim dzieckiem na rękach i bałam się wrzasku agresywnego mężczyzny - powiedziała pani Ewa. Kobieta twierdzi, że kierowca autobusu, z którego wysiadała, był wyjątkowo poirytowany jej problemami z wózkiem. Na tyle, że trzeba go było od niej odgrodzić.

Kłótnia podczas wysiadania z wózkiem z autobusu. "Krzyczał i znieważał"
Źródło zdjęć: © Facebook.com | ZTM
Magdalena Nałęcz-Marczyk

- Jestem oburzona zachowaniem kierowcy, jego krzykiem i zniewagami pod moim adresem. Stałam z dwuletnim dzieckiem na rękach i bałam się wrzasku agresywnego mężczyzny - powiedziała w rozmowie z portalem warszawa.wyborcza.pl pani Ewa.

Kobieta wracała 2 stycznia z dwuletnią siostrzenicą ze Starówki na Ursynów autobusem linii 503. Jak twierdzi, przed przystankiem Dolina Służewiecka nacisnęła przycisk informujący kierowcę o tym, że pasażer chce skorzystać z wysuwanej platformy podłogowej.

Mimo to kierowca nie zareagował. Zatrzymał się również zbyt daleko od krawężnika, żeby mogła zjechać bezpiecznie wózkiem. – Gdy próbowałam samodzielnie wynieść wózek z autobusu, ośnieżone koła wpadły w szczelinę między podłogą autobusu a krawężnikiem. Wózek się zaklinował i mimo pomocy udzielonej mi przez oczekujące na przystanku osoby nie udawało się go wydobyć z potrzasku – powiedziała pani Ewa.

Przy kobiecie pojawił się kierowca. – Był bardzo agresywny. Ubliżał mi i krzyczał, że to moja wina, że źle wysiadałam z wózkiem. Nazwał mnie głupią i beznadziejną. Usłyszałam też tekst: "Z jakiej wsi przyjechałaś, że nie umiesz jeździć autobusem?! Siedź lepiej u siebie, skoro nie potrafisz podróżować po mieście” - twierdzi pani Ewa.

Na przystanku pojawiło się dwóch mężczyzn, którzy pomogli w uspokojeniu sytuacji. Jeden z nich pomógł złożyć wózek, drugi odgrodził kobietę od kierowcy. Pani Ewa złożyła skargę do ZTM. W odpowiedzi usłyszała przeprosiny i zapewnienie, że kierowca został pouczony. Kamery w autobusach nie rejestrują dźwięku, więc nie udało się ustalić, jakie słowa padały w kłótni. Dlatego spółka nie zdecyduje się na ewentualne nałożenie kary na pracownika.

Źródło: warszawa.wyborcza.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)