Goście Arłukowicza nie mogli wejść do Sejmu. Straż Marszałkowska odmówiła wpuszczenia
- Mam prawo wprowadzić tych ludzi do Sejmu - argumentował Bartosz Arłukowicz w biurze przepustek. Poseł chciał uzyskać pozwolenie na wejście zaproszonych przez siebie osób do budynku. Pięciu gości musiało czekać przez kilkadziesiąt minut na ostateczną decyzję.
Bartosz Arłukowicz nie mógł dostać sejmowej przepustki dla swoich gości. Strażnicy przekonywali, że nie mogą tego zrobić do czasu uzyskania decyzji od przełożonych.
Poseł nie dawał za wygraną i uparcie przekazywał dowody osobiste chętnych do wejścia. Wszystko odbywało się zgodnie z przepisami, a odpowiednie formularze zostały złożone z 24-godzinnym wyprzedzeniem. Goście starali się o wstęp na galerię sejmową, aby obserwować dzisiejsze obrady posłów.
- To nie są bandyci, to są normalni ludzie. Niech się pan przestanie bać, to jest symboliczne, co pan teraz robi. Na co czekamy? - pytał Arłukowicz pracownika biura wydającego pozwolenia na wejście do Sejmu.
Jak wynika z relacji Marcina Pulita, dziennikarza Radia Kraków, po długich negocjacjach wnioskującemu o wpuszczenie gości udało się wprowadzić cztery z pięciu osób.
Pod budynkiem w nocy z wtorku na środę pojawiły się metalowe barierki. To efekt przygotowań do ostatniego posiedzenia Sejmu przed wakacjami. Ma na nim dojść do debaty nad nowelizacją ustawy "Prawo o prokuraturze oraz niektórych innych ustaw". Informacja o wprowadzeniu tego punktu do obrad trafiła na sejmową stronę w nocy.
PRZECZYTAJ TEŻ: Sejm znów odgrodzony barierkami. Brudziński uspokaja "nadmiernie pobudzonych zapowiedzią kolejnej awantury"
Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl