Film „Dzisiaj w Warszawie, jutro gdzieś w świecie"
Niemka i Belg mają dla siebie tylko jeden dzień, spędzają go w Warszawie. O niezwykłym filmie z Pragą w tle rozmawiamy z reżyserem, Grzegorzem Brzozowskim
08.11.2012 08:27
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jeden zimny dzień. Praska strona Warszawy. Student na wymianie Erasmus z Belgii i couchsurferka z Niemiec mają dla siebie tylko jeden dzień po tym, jak właśnie poznają się przez Internet. Marcel Łoziński powiedział podobno, że "Dzisiaj w Warszawie, jutro gdzieś w świecie" to najpiękniejszy film o miłości, jaki widział. Dzisiaj o godzinie 19:00 we "Wrzeniu Świata" odbędzie się pokaz filmu, a po nim spotkanie z reżyserem, Grzegorzem Brzozowskim, które poprowadzi Dariusz Rosiak. Film powstał w ramach Programu Dokumentalnego DOK PRO prowadzonego przez Szkołę Wajdy, a soundtrack to nastrojowe piosenki warszawskiego zespołu Paula i Karol.
20-minutowy film to zapis jednego dnia spędzonego przed dwójkę młodych ludzi na spacerze po zakamarkach Pragi. To historia o tym, jak pośpieszne bywają relacje między ludźmi w dzisiejszych czasach, gdy podróżowanie jest coraz łatwiejsze. Pomaga w tym też Couchsurfing, który sprzyja zawiązywaniu szybkiej intymności emocjonalnej. „Dzisiaj w Warszawie, jutro gdzieś w świecie" to refleksja nad krótkimi, intensywnymi i w tym wszystkim bliskimi relacjami, które rodzą się między ludźmi w podróży. O filmie rozmawiamy z reżyserem Grzegorzem Brzozowskim.
Cała historia przypomina mi historię z "Przed wschodu słońcem" Linklatera. Tyle że tu jest to o tyle interesujące, że film jest dokumentem. Jak doszło do jego powstania?
Pracuję od pewnego czasu nad dokumentem o Couchsurfingu dla Studia Munka, w trakcie przygotowań do jego realizacji poznałem Stephane'a. Ten entuzjastyczny chłopak w okularach zachwycił mnie tym, że chłonął Warszawę. Interesował się miastem i ludźmi, miał tu swoje ukochane zakamarki i sekretne miejsca. Miał mi dać znać, kiedy będzie oprowadzać któregoś ze swoich gości po Warszawie. Gdy z operatorką, Magdą Kowalczyk, jechaliśmy do Stephane'a, nie wiedzieliśmy jeszcze, że powstanie z tego osobny film. Weszliśmy do niego, a tam siedziała Vera, zjawiskowo piękna dziewczyna. Co więcej, Stephane był wyjątkowo wrażliwy na jej obecność i dało się wyczuć w ich wzajemnej relacji coś szczególnego. Na początku Vera nie chciała wystąpić w naszym dokumencie, była onieśmielona przybyciem kamery, ale z czasem nasza obecność stała się dla niej coraz bardziej naturalna. Przez cały dzień biegaliśmy za nimi z kamerą i staraliśmy się nie zepsuć tego, co może się wydarzyć za chwilę.
Gdzie Stephane zabiera Vierę? Co jej pokazuje?
Stephane uwielbia Pragę, właśnie przez za jej autentyczność. Stephane uznawał, że Praga jest najciekawszym miejscem w Warszawie, znacznie bardziej wartym pokazania gościom niż wygłaskana Starówka, choć na pozór - obskurnym. Ja odkrywałem Pragę razem z naszą bohaterką, wiele tych miejsc mnie zaskoczyło. Oprócz Ząbkowskiej, Oparów Absurdu, Konesera, spacerujemy po ruinach rzeźni przy pomniku Kościuszkowców oraz przedzieramy się przez krzaki na praskim brzegu Wisły. Stephane sporządził sobie coś takiego jak pączkowa mapa Warszawy i zabiera Verę także do małej cukierni. Zaglądamy też w praskie obdrapane bramy oraz na bazar przy Stadionie Dziesięciolecia.
Bazar przy Stadionie Dziesięciolecia? To kiedy kręcony był film?
Dokument nagrywaliśmy 2 lata temu i ciekawe jest to, że Praga od tamtego czasu zdążyła się już zmienić. Był to okres jeszcze przed Euro, kiedy Praga była jeszcze przed kapitalnym remontem z tej okazji. Nie ma już bazaru przy Stadionie Dziesięciolecia, nie ma starego stadionu. Do ruin starej rzeźni nie da się już wejść. Na pewno wiele miejsc odwiedzanych przez bohaterów wygląda już zupełnie inaczej. Nie chcieliśmy z drugiej strony zrobić filmu etnograficznego - tu najważniejsze są emocje. Ale to chyba ciekawe, że za kilka lat będzie można w nim zobaczyć Pragę, która już nie istnieje.
Czy Praga gra też jakąś rolę w twoim filmie? Czy można powiedzieć, że jest jednym z bohaterów?
Jest jednym z bohaterów o tyle, że jest ona jedynym miejscem w Warszawie, które mogło chyba tak zbliżyć naszych bohaterów. Miejscem tak pełnym niespodzianek, absurdów, wręcz zasadzek. Tylko tam możliwa była spontaniczna gonitwa po rzeźni czy szukanie tam dla siebie nawzajem pamiątek w śmieciach. Stephane otwiera film mówiąc, na czym polega według niego "duch Pragi" - w najbardziej obskurnym podziemnym przejściu, którym się jednak szczerze zachwyca. Rzecz jasna dla Very nie było to z początku oczywiste. Chcieliśmy pokazać Pragę w filmie, ale przede wszystkim jako bodziec do rozwoju relacji między bohaterami. Czasami jest tak, że odwiedzanie nowego ekscytującego miejsca przez chwilę otwiera też na zupełnie nową relację. Tak stało się tym razem, choć na pozór był to zwyczajny spacer przez zabłoconą, wiosenną Pragę.* *Więcej o filmie na stronie internetowej oraz na Facebooku .