Dożywocie dla byłego komendanta białołęckiej policji
Chodzi o sprawę zabójstwa biznesmena z 2011 roku.
27.11.2015 11:17
Dożywocie - to nieprawomocny wyrok warszawskiego sądu dla b. komendanta komisariatu policji ze stołecznej Białołęki Mariusza W., uznanego za winnego zabójstwa biznesmena Dariusza S. w 2011 roku
Informację o takim wyroku, wydanym w czwartek przez Sąd Okręgowy Warszawa-Praga, potwierdziło w piątek biuro prasowe sądu. Proces miał charakter poszlakowy.
Kłopoty finansowe motywem
W. oskarżono m.in. o to, że w lutym 2011 r. zastrzelił Dariusza S., 52-letniego biznesmena spod Ciechanowa i podpalił jego zwłoki w celu zatarcia śladów. Wcześniej S. - związany z rynkiem nieruchomości - zaginął. Śledczy wskazywali, że motywem mogły być kłopoty finansowe Mariusza W. Zaraz po zatrzymaniu W. w marcu 2011 r. policja informowała o potwierdzonych powiązaniach finansowych i kontaktach osobistych funkcjonariusza z biznesmenem.
46-letni dziś b. funkcjonariusz służył w policji od 1991 r. Gdy proces ruszał w październiku 2012 r., W. nie przyznał się do zabójstwa. Wyjaśniał, że wraz z żoną wynajmował od Dariusza S. i jego żony (występuje przed sądem w charakterze oskarżyciela posiłkowego) lokal w Legionowie, w którym znajdował się sklep odzieżowy. "Zawsze dochodziliśmy do kompromisu. Nigdy nie było między nami nieporozumień" - dodawał.
Nieprawdziwe zeznania
W. przekonywał, że nie miał problemów finansowych; mówił, że średnio miesięcznie zarabiał łącznie nie mniej niż 7 tys. zł netto. "Stała się rzecz straszna, zginął człowiek, ale ja z tą sprawą nie miałem i nie mam nic wspólnego. Zawsze stawałem w obronie osób słabszych i zawsze stawałem po stronie dobra. Przez 20 lat pełniłem nienaganną służbę" - mówił oskarżony.
W. potwierdzał zaś, że namawiał współpracowników do składania nieprawdziwych zeznań dotyczących m.in. przechowywania broni w policyjnym magazynie. Czyn ten jest jednym z drobniejszych zarzutów postawionych oskarżonemu - za to sąd wymierzył W. karę 3 lat. Karą łączną było dożywocie - taką karę orzeczono za główny czyn.
Źródło: sta/ pz/PAP
Przeczytajcie też: Strażnicy miejscy przyłapani na*przyjmowaniu łapówek*