Bestialsko traktował psy. "Łańcuchy wrośnięte w szyje"
Akcja Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
29.11.2015 11:59
Wygłodzone, przywiązane łańcuchami do wozu psy odebrali mężczyźnie z Osiecka inspektorzy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Otwocku i inspektorzy Pogotowia dla Zwierząt. Do akcji doszło po zgłoszeniu jednej z mieszkanek Otwocka. Niektóre z psów miały wrośnięte w szyje łańcuchy.
Sprawę opisali na swoich stronach pracownicy otwockiego TOZ. "Telefon interwencyjny (...) Zgłoszenie. Głos przestraszonej kobiety. Dramatyczna jej relacja. Centrum Osiecka, niedaleko kościoła i urzędu gminy, przez dziurę w drewnianym płocie widzi zaniedbane psy. Gdy chce wejść na posesję i sprawdzić stan psów, zostaje zaatakowana przez właściciela. Padają wyzwiska, w ruch idą widły. Kobieta zostaje brutalnie wypchnięta na ulicę. Zdążyła tylko zobaczyć, chude psy i ani jednej budy. Błagalnie prosi: sprawdźcie to".
Inspektorzy reagują natychmiast. W sobotnie popołudnie ruszają pod wskazane przez kobietę miejsce. "Wchodzimy!" - opisują. "Jednym szarpnięciem otwieramy furtkę. Straszny widok. Przerażenie. SZOK! Jest pijany gospodarz i jego kompani od butelki. Są trzy suczki i dwa psy. Stan zwierząt fatalny! To nie są chude psy , to szkielety na łańcuchach. Budy? Jakie budy?! Ani jednej. Nie ma misek, wody, nie ma grama jedzenia. Jest brud, błoto i tony odchodów. Psy poprzyczepiane krótkimi łańcuchami do czegokolwiek. Decyzja bez słów. Zabieramy je" - decydują. Jednak zabranie zwierząt nie okazuje się łatwą sprawą.
"Pierwszy pies, łańcuch wrośnięty w szyję. Zabieramy z łańcuchem. Drugi pies to samo! Trzeci, czwarty i piąty też z łańcuchami nie do ściągnięcia! Wszystkie łańcuchy wrośnięte! Noże, scyzoryki i obcęgi, wyzwalamy dwa psy z metalowych uścisków. Trzy psy z wrośniętymi łańcuchami na szyjach wsadzamy do klatek. Jest szczeniak, jeszcze nie widzi, a suka nie ma mleka. Zamieszanie. Właściciel i jego kumple przeszkadzają, podchodzą do psów i je głaszczą. Wykrzykują: Zostawcie je! To nasze psy! My je kochamy".
Zwierzęta trafiają do weterynarza w ciągu godziny. Niektóre natychmiast na stół operacyjny. Lekarz musi uporać się z łańcuchami wrośniętymi w szyje zwierząt. Zdjęcia, które można zobaczyć na stronie otwockiego TOZ , są przerażające. Trwa walka o życie. W niektórych przypadkach natychmiast widać poprawę, w innych - jest niestety gorzej. "Trzy psy nie jedzą tylko wciągają jedzenie jak odkurzacze. Łaciatek ma się lepiej, pochłania ryż z kurczakiem w ilościach każdych. U niego rana na szyi była najmniejsza i można powiedzieć, że jest dobrze. Chuda ruda sunia ma mleko i karmi szczeniaczka, a ten rośnie jak na drożdżach. Jej szyja to już tylko strupy. Brązowa sunia jest w boksie z pięcioma psiakami. Mizia się do nich, bawi się z nimi, jest szczęśliwa, choć szyję ma jeszcze leczoną. Najgorzej jest z dwoma psami. Sunia i pies to ciągle mięso na szyjach. Tu rokowania są ciągle złe, zestawy antybiotyków, mycie ran, plastry żelowe. Wymiotują, karmione są strzykawkami. Walczymy" -
opisują sytuację pracownicy Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami.
Ratownicy poinformowali też, ze zbierają dokumentację oraz że dołożą wszelkich starań, aby były już właściciel zapłacił za krzywdy, które wyrządził zwierzętom. Proszą też o pomoc w tej sprawie. Można to zrobić przez strony Towarzystwa .
Przeczytajcie też: Śmiertelny wypadek przy ulicy*Myśliwieckiej. Kierowca był pijany*