Warszawa. Wolontariusze ze Schroniska na Paluchu chcą wrócić do potrzebujących zwierząt
Wolontariusze ze Schroniska na Palachu apelują do warszawskiego ratusza o zniesienie restrykcji, które nie pozwalają im na wspieranie schroniska w opiece nad bezdomnymi zwierzętami.
W facebookowej grupie Paluchwatch, powstałej w celu publikacji apeli wystosowywanych do władz miasta, został opublikowany tekst wezwania do dopuszczenia wolontariuszy do potrzebujących zwierząt. Na początku kwietnia w wyniku obostrzeń wprowadzonych w życie z powodu epidemii koronawirusa w Polsce, bramy schroniska zostały zamknięte dla wolontariuszy i osób niepowiązanych z placówką.
Bezdomne psy i koty w Warszawie potrzebują opieki
W piśmie skierowanym do władz miasta wolontariusze zaznaczają, że ich praca nie jest wynikiem "pozytywnego zakręcenia", lecz istotnym elementem funkcjonowania schroniska i realizacji jego celów, w tym najważniejszego, jakim jest doprowadzenie procesu adopcji zwierząt do szczęśliwego finału. Placówka na Paluchu współpracuje z grupą 300 ochotników, którzy zdecydowali się pomóc zwierzakom non profit.
Dodają, że w sytuacji, gdy nie mają okazji do wykonywania swoich zwyczajowych zadań, adopcja jest niemal niemożliwa, co bardzo negatywnie wpływa na zwierzęta. Zaznaczają również, że obecna sytuacja w kraju stwarza doskonałą okazję do adoptowania psa lub kota, i dłuższe obowiązywanie zakazu może jedynie pogorszyć sytuację czworonogów.
Za niezrozumiałe uznali również utrzymanie restrykcji w obliczu wprowadzenia kolejnego etapu odmrażania gospodarki, a w nim m.in. otwarcia galerii handlowych. Przed zamknięciem schroniska, na jego terenie mogło przebywać tylko trzech wolontariuszy, podczas gdy obszar placówki to aż 4 ha. Dlatego do swojego apelu, paluchowi ochotnicy, dodają też zwiększenie liczby wolontariuszy przebywających jednocześnie na terenie schroniska. Chcą, by przy psach pracowało jednocześnie 5 z nich i 2 przy kotach plus 5 osób wspierających poza schroniskiem.
Warszawa czeka na opinię epidemiologa
Odpowiedź na apel wolontariuszy nadeszła ze strony Justyny Glusman, która umieściła komentarz pod wpisem. Według urzędniczki miasto czeka w tej sprawie na odpowiedź epidemiologa i to od niej zależy, jakie będą kolejne kroki, związane z odmrażaniem schroniska. Dodaje jednak, że prośba o ograniczenie dostępu do schroniska wyszła od pracowników w momencie, gdy w Warszawie i województwie mazowieckim było mniej przypadków zakażenia koronawirusem niż obecnie, więc zagrożenie nie zmalało.
Przyznaje, że obecna sytuacja zwierząt jest daleka od najlepszej, ale pracownicy robią co mogą by zapewnić podopiecznym należytą uwagę.
Zobacz także:Galerie bez tłumów. Administratorzy zapewniają, że jest bezpiecznie
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl