ŚwiatWalki w Iraku krwawe jak podczas wojny

Walki w Iraku krwawe jak podczas wojny


Wojska koalicyjne walczyły kolejny dzień na dwóch frontach - z partyzantami sunnickimi na zachód i północ od Bagdadu i z bojówkami radykalnych szyitów usiłującymi wzniecić powstanie w miastach na południu kraju.

Walki w Iraku krwawe jak podczas wojny
Źródło zdjęć: © AFP

07.04.2004 | aktual.: 07.04.2004 18:00

Obraz

Mierzone liczbą zabitych, walki są tak krwawe jak rok temu, podczas wojny z Saddamem Husajnem: w ciągu trzech dni poległo 33 żołnierzy koalicyjnych, w tym 31 amerykańskich. Straty po stronie partyzantów i bojówek przekraczają 200 zabitych.

12 marines nie żyje

Dowództwo amerykańskie potwierdziło w środę, że poprzedniego dnia 12 żołnierzy piechoty morskiej poległo w siedmiogodzinnej bitwie w sunnickim mieście Ramadi, 110 km na zachód od Bagdadu. Według CNN, ok. 20 innych marines odniosło rany, a partyzanci uszkodzili czołg Abrams M1-A1 i bojowy wóz piechoty Bradley.

Tymczasem bojówki Armii Mahdiego, milicji radykalnego duchownego szyickiego Muktady al-Sadra, który w niedzielę wezwał Irakijczyków do buntu przeciwko okupantom, biły się z wojskami koalicyjnymi w Karbali i Kucie w polskiej strefie stabilizacyjnej oraz w Nasirii i w Amarze w strefie brytyjskiej.

Pojawiły się pierwsze niepokojące koalicję oznaki, że sadryści i partyzanci sunniccy wspierają się wzajemnie. W głównie sunnickim Ramadi portrety Muktady al-Sadra wywieszono na murach szkół, meczetów i urzędów. Świeże graffiti sławią tam "bohaterską walkę" Muktady. W Bagdadzie bojowcy sadrystów zjawili się w dzielnicach sunnickich i razem z tamtejszymi partyzantami ostrzeliwali w środę pojazdy amerykańskie.

Wyjęty spod prawa

Amerykanie uznali 30-letniego Sadra za osobę wyjętą spod prawa i ogłosili, że celem operacji prowadzonej w środkowym i południowym Iraku jest "zniszczenie Armii Mahdiego". Wojskowy rzecznik koalicji, gen. Mark Kimmitt, wezwał Sadra do kapitulacji i oświadczył, że dopóki tego nie uczyni, koalicja będzie kontynuować "planowe, precyzyjne i celne" ataki na bojówki sadrystów.

Sadr przebywa od wtorku w Nadżafie, świętym mieście szyickim w polskiej strefie stabilizacyjnej. Jego domu chronią dziesiątki czarno ubranych milicjantów z Armii Mahdiego. Według CNN Sadr ściąga autobusami do Nadżafu swoich zwolenników z Bagdadu.

Reuters podał po południu z innego świętego miasta szyitów, Karbali, powołując się na policję iracką, że podczas walk środowych polscy żołnierze zabili tam szefa lokalnego biura sadrystów, Murtadę al-Musawiego. Wiadomości tej do wieczora nie potwierdziło dowództwo dywizji wielonarodowej w Obozie Babilon ani polski Sztab Generalny, choć uczynili to sami sadryści.

Tłumy pielgrzymów

Do Karbali, gdzie oprócz Polaków stacjonuje m.in. kontyngent bułgarski, napływały w ostatnich dniach tłumy pielgrzymów, bo 10 kwietnia wypada ważne szyickie święto Arbain Husejni. W środę Bułgaria poprosiła Amerykanów, aby wobec wybuchu walk zwiększyli swą obecność w strefie działań kontyngentu bułgarskiego, bo jest on nastawiony na akcje stabilizacyjne, nie zaś na prowadzenie operacji zbrojnych.

Minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński oświadczył w Gdyni, że nie rozważa się zwiększenia polskiego kontyngentu w Iraku. Ekspert wojskowy prof. Stanisław Koziej powiedział, że liczebność wojsk w tzw. polskiej strefie jest wystarczająca, ale dodał, że istotne jest, aby na ataki reagować bardzo zdecydowanie i ostro.

We wschodniej części polskiej strefy żołnierze ukraińscy opuścili w nocy z wtorku na środę siedzibę miejscowych władz w Kucie, nieustannie ostrzeliwaną przez sadrystów, i wraz z pracownikami tymczasowej administracji cywilnej wycofali się do swej bazy. Nie ponieśli przy tym żadnych strat, a sami, według komunikatu ukraińskiego Ministerstwa Obrony zabili kilkudziesięciu napastników.

Ufają al-Sistaniemu

Władze koalicyjne podkreślają, że bunt sadrystów nie oznacza powszechnego powstania szyitów, stanowiących większość (ok. 60%) ludności Iraku. Większość szyitów nadal bardziej ufa starszemu, umiarkowanemu duchownemu, wielkiemu ajatollahowi Alemu al-Sistaniemu, niż młodemu Sadrowi.

"(Sadr) jest politycznym podżegaczem. W polityce coś znaczy, ale nie ma autorytetu religijnego, i to na dalszą metę mu zaszkodzi" - powiedział Reuterowi Henner Fuertig, znawca Iraku w Niemieckim Instytucie Studiów Bliskowschodnich.

Inni eksperci mówią, że wkrótce okaże się, jak jest naprawdę. "Zaczęła się próba sił między władzami koalicyjnymi i Sadrem" - powiedział Michael Clarke, dyrektor Instytutu Polityki Międzynarodowej przy King's College w Londynie. "Rzecz rozstrzygnie się w ciągu najbliższych kilku dni. W tym tygodniu losy Iraku decydują się w większym stopniu niż kiedykolwiek wcześniej od zakończenia wojny".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)