Walki o Pokrowsk. Ukraińska generalicja znów igra z ogniem
Ukraińcy utrzymują Pokrowsk, choć w każdej chwili oddziałom tam walczącym grozi okrążenie. Dowództwo twierdzi, że w ten sposób chcą związać jak największe rosyjskie siły. Ukraińska generalicja znów igra z ogniem.
Walki o Pokrowsk przebiegają w sposób dobrze znany z innych ukraińskich miast, o które walki toczyły się w ostatnich dwóch latach. Rosyjskie oddziały poruszają się niewielkimi grupami, wykorzystując ruiny do skrytego podejścia, a w szybkim przemieszczaniu się pomagają im przerobione cywilne samochody wykorzystywane jako improwizowane transportery, które dowożą piechotę bezpośrednio na linię kontaktu.
Sama linia frontu zmienia się dynamicznie, ponieważ tocząca się w gęstej zabudowie walka koncentruje się wokół poszczególnych budynków i ulic.
Regularne dostawy mocno utrudnione
Najcięższe starcia wciąż trwają w północno-zachodnich, centralnych oraz północno-wschodnich częściach miasta, co dodatkowo komplikuje działania obronne. Ukraińskie oddziały zostały zepchnięte na coraz mniejsze, fragmentaryczne obszary, niekiedy pozbawione stabilnych dróg zaopatrzenia. Regularne dostawy są przez to mocno utrudnione. Rosjanie zdążyli też przeciąć drogę M-30, która pozwalała zarówno dowozić zapasy, jak i wycofać się w wypadku kryzysu.
Coraz częściej pojawiają się opinie, że cały kompleks miejski Pokrowsk–Myrnohrad jest już praktycznie odizolowany. W terenie otwartym pozostał jedynie wąski, dwukilometrowy pas pól bez jakiejkolwiek osłony, którego przekraczanie większymi grupami natychmiast ściąga ogień artyleryjski i drony. Groźba okrążenia
Afera korupcyjna w Ukrainie. "Najbardziej pogrąży Zełenskiego"
Jeśli ta ostatnia wolna przestrzeń zostanie zamknięta, obrońcy Pokrowska i Myrnohradu znajdą się w pełnym okrążeniu, a ich jedyną szansą na wyrwanie się pozostanie skuteczna kontrofensywa. Od ponad roku nie udało się jednak przeprowadzić operacyjnego kontruderzenia, które mogłoby zmienić sytuację. Jednocześnie ukraińskie dowództwo zapewnia, że "sytuacja pozostaje pod kontrolą", a walki w rejonie Pokrowska spowalniają rosyjskie natarcie na zachód. Z oficjalnych komunikatów wynika, że ogłoszono częściową ewakuację, choć jednocześnie podkreśla się, że zachodnie dzielnice miasta nadal znajdują się pod ukraińską kontrolą. Symbolicznym gestem było wywieszenie przez dwóch żołnierzy sił specjalnych ukraińskiej flagi na budynku administracji w Pokrowsku, który Rosjanie zdobyli dzień wcześniej. Wąska szyja
Rosjanie korzystają z gęstej mgły
Sytuacja w Myrnohradzie również budzi duże obawy. Od dawna wskazywano, że miasto jest kluczowe dla obrony całej aglomeracji. Choć pozostaje pod kontrolą Ukrainy, to jego garnizon i jednostki walczące na południowych obrzeżach stoją przed realnym ryzykiem okrążenia. W ostatnich dniach Rosjanie, korzystając z osłony gęstej mgły, która ograniczyła pracę ukraińskich dronów, podjęli kilka prób ataków przy użyciu oddziałów zmechanizowanych i pancernych, co jest rzadkością.
Wszystkie te próby zakończyły się jednak niepowodzeniem, a przeciwnik poniósł poważne straty, o czym informują nawet rosyjscy blogerzy wojskowi. Z ich relacji wynika, że oddziały szturmowe działające w tym rejonie były trzykrotnie rotowane w ciągu ostatniego roku, co sugeruje straty sięgające około trzech czwartych pierwotnego stanu osobowego. Mimo tego Rosjanie utrzymują presję i nadal przesuwają się na zachód.
Ciężkie walki o Rodynskie
Na północ od Myrnohradu nadal trwają ciężkie walki o Rodynskie, jednak linia frontu nie uległa tam znacznym zmianom. Z kolei na wschód od Dobropila inicjatywa w ostatnim tygodniu przeszła na stronę ukraińską, której oddziały zdołały odzyskać kontrolę nad rejonem Szachowego. Rosjanie kilkukrotnie próbowali odbić tę miejscowość, ale każda próba kończyła się dla nich wysokimi stratami. W reakcji na to starają się odciążyć ten odcinek frontu, zmuszając ukraińskie siły do obrony w południowych sektorach, gdzie rozpoczęli kolejne działania zaczepne.
Gra na czas?
Być może ukraińskie dowództwo gra na czas, chcąc jak najdłużej utrzymać miasto, aby przygotować nowe linie obronne, już w obwodzie dniepropietrowskim. Za Pokrowskiem nie ma bowiem zbyt wielu przeszkód terenowych, o które można by oprzeć obronę. Dopiero ok. 30 km dalej jest dość bagnista dolina rzeki Byk. Problem w tym, że pomiędzy nie ma praktycznie nic, co mogłoby służyć za punkt oparcia. Droga M-04, która ciągnie się na zachód, stoi w zasadzie otworem. Obronę na pewnym odcinku na wschód od M-04 można oprzeć o miejscowości leżące wzdłuż doliny rzeki Hriszynka.
Jednak po utracie Myrnohradu i możliwej konieczności oparcia obrony pod Dobropilem będzie to mocno utrudnione, bo Rosjanie będą wówczas mieli jeszcze do wyboru drogę na Kriworiżżia. Jakby nie spojrzeć sytuacja Ukraińców na tym froncie dość mocno się skomplikuje po utracie Pokrowska i Myrnohradu. Całkiem więc możliwe, że Sztab Generalny chce zyskać czas, aby w miarę sprawnie przeprowadzić odwrót na kolejną rubież obronną. Już podobnie wcześniej postępowali. W tym przypadku ryzyko okrążenia jest znaczne.
Zdaje się więc, że ukraińska generalicja igra z ogniem.
Sławek Zagórski dla Wirtualnej Polski