Polska"Walka z terroryzmem jest beznadziejna"

"Walka z terroryzmem jest beznadziejna"

Prof. Anna Raźny z Instytutu Rosji i Europy
Wschodniej Uniwersytetu Jagiellońskiego powiedziała "Naszemu
Dziennikowi", że "czwartkowe zamachy w Londynie, które zszokowały
nade wszystko Europę, unaoczniły jednocześnie beznadziejność walki
z terroryzmem".

09.07.2005 | aktual.: 09.07.2005 10:44

"Walka ta, podjęta z inicjatywy USA po zamachu na nowojorskie wieże World Trade Center jako skoordynowane militarne działania, nie tylko nie zmniejszyła terroryzmu, ale go spotęgowała" - uważa pani profesor. "Zaowocowała dwiema wojnami i okupacją dwóch krajów: Afganistanu i Iraku. Okupacją bezwzględną, wyniszczającą te kraje, wyniszczającą społeczeństwa. Zaowocowała też w praktyce utworzeniem nowego centrum terrorystycznego, jakim jest obecnie Irak. Ponadto doprowadziła do przeniesienia działalności terrorystycznej do nowych krajów - Hiszpanii i Wielkiej Brytanii".

Zdaniem Anny Raźny "wojna ta nie przynosi efektów, ponieważ nie sięga ona korzeni terroryzmu, ignoruje jego przyczyny. Zamachy w Londynie, podobnie jak w Madrycie i Nowym Jorku, mają tymczasem swe konkretne źródło. Jest nim ideologia i polityka globalizmu, który przynosi coraz większe zyski jednej i tej samej wąskiej grupie, tzw. klasie posiadającej. Niesie natomiast zniewolenie, niesprawiedliwość, wyzysk dziesiątkom społeczeństw, nade wszystko Południa".

"Współczując ofiarom ataków w Londynie, komentatorzy i opinia publiczna nie zwracają najmniejszej uwagi na ofiary zamachów w Iraku, które codziennie można liczyć na dziesiątki" - powiedziała prof. Raźny. Według niej "można odnieść wrażenie, że w Iraku są jakby +gorsze ofiary terroryzmu+. Takie podejście potwierdzałoby tezę, że globalizm, niesprawiedliwy ład polityczny np. na Bliskim Wschodzie, są przejawem zepsucia współczesnego świata. Tego świata skrajnie bogatych i niewyobrażalnie biednych".

Zapytana jakie wnioski powinny wyciągnąć z ataków polskie władze, prof. Raźny odparła, że "zamachy w Londynie są dla Polski ostatnią przestrogą przed opóźnianiem naszego wyjścia z Iraku. Nie zyskaliśmy bowiem przez to zaangażowanie niczego. Natomiast strach przed podobnymi wydarzeniami w Polsce jest nie tylko uzasadniony, ale ma on realne podłoże. Nie zyskując niczego, tracimy wszystko, a jednocześnie, okupując Irak wraz ze Stanami Zjednoczonymi, narażamy nasz kraj, niewinnych ludzi, którzy z wielką polityką nie mają nic wspólnego, na ewentualne cierpienia i śmierć". (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)