Walka o wolne media. Wrzosek próbuje się tłumaczyć
Dziennikarz Wirtualnej Polski ustalił, że wnioski złożone do sądów, które miały zablokować działania PiS ws. mediów publicznych, powstały poza siedzibą prokuratury. Ich autorka, prok. Ewa Wrzosek, odpowiedziała na publikację Patryka Słowika.
Złożone przez prokurator Ewę Wrzosek wnioski do sądów, mające zablokować działania PiS w sprawie mediów publicznych, powstały poza siedzibą prokuratury - ustaliła Wirtualna Polska. Z analizy Patryka Słowika wynika, że pisma mogły zostać przygotowane "w zaledwie kilka godzin" w kancelarii Clifford Chance. Placówka obsługuje obecnie media publiczne.
Prokuratura Krajowa wydała komunikat o śledztwie prowadzonym przez Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej dot. m.in. zdarzeń wokół działań Wrzosek opisanych w WP.
W piątek w rozmowie z "Rzeczpospolitą" prokurator odniosła się do sprawy. - Celem skierowanych przeze mnie wniosków miało być zabezpieczenie roszczeń o stwierdzenie nieważności/uchylenia uchwał w statutach jednostek publicznej radiofonii i telewizji - oświadczyła. W ten sam sposób odpowiedziała wcześniej na pytania dziennikarza WP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wrzosek podkreśliła, że "w jej najgłębszym przekonaniu tego właśnie wymagał interes społeczny, a decyzja, czy te wnioski uwzględnić należała już do sądów".
- Tyle, że w międzyczasie okazało się, że prokuratorka rejonowa Warszawa-Mokotów Monika Laskowska po konsultacjach z ówczesnym prokuratorem okręgowym w Warszawie Mariuszem Dubowskim oraz regionalnym - Jakubem Romelczykiem, tym od otwierania prokuratury w dzień wolny od urzędowania dla polityków Suwerennej Polski, zaczęła wycofywać wysłane już wnioski - oznajmiła.
Prokurator powiedziała, że argumentem było to, "iż przedmiotowe wnioski zostały złożone przez osobę podającą się za prokuratora Prokuratury Rejonowej Warszawa Mokotów w Warszawie i poza zakresem powierzonych czynności".
- Jestem prokuratorem prokuratury mokotowskiej z krótkimi przerwami już 30 lat, ale zdaniem prokurator Laskowskiej to mało - stwierdziła.
- Abstrahując więc od motywacji, jaką wówczas się kierowała, jej uzasadnienie było skandaliczne i dodatkowo dowodzi rażącej nieznajomości przepisów regulujących funkcjonowanie prokuratury, w której adekwatnie do zasady jednolitości i niepodzielności - każdy prokurator reprezentuje prokuraturę jako całość, czynności poszczególnych prokuratorów są czynnościami całej prokuratury, a potencjalne niezastosowanie do polecenia prokuratora przełożonego nie pozbawia ważności czynności przedsięwziętej niezgodnie z jego wolą i nie czyni jej wadliwą - dodała.
Burza po publikacji WP. Wrzosek się tłumaczy
Z ustaleń Patryka Słowika, który zweryfikował niektóre wnioski składane przez Wrzosek, wynika, że zostały one wysłane z poczty, która znajduje się ponad 6 km od siedziby mokotowskiej prokuratury.
"Czyli prokurator Ewa Wrzosek 30 listopada 2023 r. dowiedziała się o sprawie z pisma posła Bartłomieja Sienkiewicza, napisała kilkunastostronicowy wniosek do jednego sądu, wysłała go w placówce pocztowej o godz. 12.44, po czym napisała kolejny wniosek, by wysłać go elektronicznie o godz. 17.01. Mówimy o dwóch wnioskach. Ewa Wrzosek deklaruje, że złożyła ich łącznie ok. 40" - czytamy.
Dziennikarz zwrócił też uwagę na liczne podobieństwa formatu wniosków, do pism tworzonych przez kancelarię Clifford Chance, w której pracuje jedna z założycielek Wolnych Sądów, a prywatnie przyjaciółka Wrzosek, Sylwia Gregorczyk-Abram.
Wrzosek kolejny raz podkreśliła, że "treść sporządzanych wniosków o zabezpieczenie skonsultowała z innymi prokuratorami - mającymi większe doświadczenie w dziedzinie prawa spółek i gospodarczego".
Pytana, czy druk wniosków odbył się poza siedzibą Prokuratury Rejonowej Warszawa Mokotów, odpowiedziała: "Prokurator nie wykonuje swoich obowiązków służbowych wyłącznie w siedzibie jednostki, w której jest zatrudniony". W ten sam sposób uzasadniła swoje działania, odpowiadając na pytania dziennikarza WP.
- Wnioski o zabezpieczenie zostały nadane w placówce pocztowej, poza przyjętym systemem obiegu korespondencji służbowej, gdyż ich wysyłka w siedzibie prokuratury mokotowskiej zostałaby uniemożliwiona przez prokurator rejonową Warszawa Mokotów Monikę Laskowską. Czego jasno dowodzi jej późniejsze zachowanie. Umieściłam je w portalu sądowym, po zalogowaniu z wykorzystaniem służbowego adresu e-mail. Na ten adres kierowana była również zwrotna korespondencja sądowa. Cała korespondencja urzędowa w tej sprawie była ewidencjonowana w urządzeniach elektronicznych prokuratury mokotowskiej - zastrzegła.
Czytaj więcej:
Źródło: WP/"Rzeczpospolita"/PAP