Schmeling kontra Louis, czyli starcie ras
Był 19 czerwca 1936 roku. Na Yankee Stadium w Nowym Jorku zmierzyli się Joe Louis - niepokonany król wagi ciężkiej z USA i Max Schmeling - reprezentant III Rzeszy.
Dla aparatu nazistowskich władz pojedynek miał wyjątkowy prestiż, choć nie był usankcjonowaną walką o mistrzowski pas. Jednak nie liczył się sam tytuł, lecz starcie ras, w którym biały człowiek miał udowodnić swoją wyższość nad kolorowym.
Zdecydowanym faworytem był czarnoskóry pięściarz. Gdy w czwartej rundzie zapoznał się z deskami po prawym krzyżowym niemieckiego czempiona, 40 tysięcy widzów na stadionie nie mogło uwierzyć własnym oczom. Schmeling poczuł krew i ostatecznie wygrał przed czasem w 12 rundzie.
Naziści byli wniebowzięci i przekuli zwycięstwo w dowód na supremację białej rasy. Schmeling był widywany w towarzystwie partyjnych notabli, jednak sam, mimo nacisków, nigdy nie wstąpił do NSDAP ani nie zarzucił współpracy ze swoim żydowskim menadżerem. Po prawie 50 latach od zakończenia wojny, wyjawił, że podczas nocy kryształowej ukrywał dwoje żydowskich dzieci.
Po wojnie Joe i Max spotkali się kilkanaście razy, pomiędzy dawnymi przeciwnikami nawiązała się przyjaźń. Louis zawsze mógł liczyć na finansową pomoc niemieckiego kolegi, a gdy zmarł, Schmeling opłacił koszty jego pogrzebu.
Jeśli chodzi o białą supremację, to nie trwała długo. Dwa lata po pierwszym starciu, doszło do rewanżu, w którym Schmeling został znokautowany po dwóch minutach walki.
Na zdjęciu: Schmeling i Louis na ważeniu przed rewanżowym pojedynkiem.