Walia zniknęła z mapy Europy
Walia - jedna z czterech części Zjednoczonego
Królestwa - zniknęła z mapy umieszczonej na okładce prestiżowego
kompendium statystycznego, opracowanego przez europejskie biuro
statystyczne Eurostat. Publikacja kosztuje 50 euro.
Linia przebiegająca od Chester na północy do rozlewiska rzeki Severn na południu, odpowiadająca z grubsza granicy Anglii z Walią, występuje na mapie, ale na zachód od niej zamiast księstwa Walii jest powiększone Morze Irlandzkie i Irlandia.
Niedopatrzenie wywołało w brytyjskich mediach spore rozbawienie, tym bardziej że przed kilkoma dniami Eurostat tłumaczył się, dlaczego nieprawidłowo obliczył najważniejsze dane makroekonomiczne Grecji, uznając, że kraj ten kwalifikuje się do eurostrefy. Wcześniej z niektórych eurobanknotów zniknęła część wysp na Morzu Śródziemnym, łącznie z Maltą.
Glenys Kinnock, posłanka do Parlamentu Europejskiego, która pochodzi z Walii, wyraziła nadzieję, że po tej wpadce Bruksela nabierze pewności co do tego, że Walia rzeczywiście istnieje, i nie powtórzy błędu.
Zdaniem Rhodriego Morgana, pierwszego ministra autonomicznych władz Walii, nie jest ważne miejsce na mapie, lecz regularna wypłata środków z unijnej kasy. Walia kwalifikuje się do funduszy strukturalnych i innych unijnych subsydiów i z tego powodu Walijczycy są o wiele bardziej pozytywnie nastawieni do Brukseli niż Anglicy.
Lider partii konserwatywnej Michael Howard, który urodził się w Walii, zażartował na konferencji partyjnej, mówiąc: Wszyscy wiedzą, że dzielą mnie z Brukselą różnice zdań, ale żeby zaraz moje dawne rodzinne strony usuwać z mapy? Tym razem sprawy zaszły o wiele za daleko.
Liderka nacjonalistycznej partii walijskiej Plaid Cymru, Jill Evans, zamierza napisać do Brukseli z prośbą o wyjaśnienie. Robimy, co możemy, by Walia była mocno obecna ma mapie Europy, i zależy nam na tym, by nie dochodziło do podobnych incydentów - oświadczyła.
Z kolei liberalny walijski poseł Lembit Opik oświadczył: Można sobie wyobrazić, co by się działo, gdyby na mapie Europy zabrakło Anglii lub Belgii. Tego rodzaju pomyłki utrudniają proeuropejczykom, do których się zaliczam, przekonanie eurosceptyków o zaletach integracji.
W swoich oficjalnych wypowiedziach Bruksela zapewnia, że pomyłka nie była celowa. Nikt dokładnie nie wie, jak do niej doszło.
Andrzej Świdlicki