PolskaWałęsa: stan wojenny to zło i zdrada Polski

Wałęsa: stan wojenny to zło i zdrada Polski

Stan wojenny to była historyczna konieczność i mniejsze zło - słyszeliśmy przez lata. Przez lata taką linię obrony wmawiali nam autorzy tego zamachu na wyzwalający się z pęt naród. Wielu uwierzyło. W świetle ostatnich dokumentów widać, że to było największe zło, jakie na nas mogło spaść. Zło i zdrada Polski. Drugi cios miał nastąpić po 1989 roku, bo komuniści wcale nie chcieli oddać władzy.

09.12.2009 | aktual.: 09.12.2009 16:56

Nie wysuwam oskarżeń. Domagam się zbadania sprawy. Ja nie zamierzam tego zrobić, bo już nie raz przekonałem się, że do sensacji IPN trzeba podchodzić ostrożnie. Chciałbym, aby największe umysły historyczne, bez emocji właściwych IPN, wypowiedzieli się w tej sprawie. W wielu momentach fundamentalnej, bo rzutującej na odczytywanie historii kolejnych, przełomowych lat.

Z tego wyjaśnienia może się brać wyjaśnienie postępowania komunistów w roku 1989. Wiele razy mówiłem, że mam kłopot ze świętowaniem 4 czerwca 1989 czy rocznic Okrągłego Stołu. W świetle tych dokumentów utwierdzam się w przekonaniu, że komuniści z generałami na czele wcale władzy oddawać nie chcieli. Uknuli perfidny plan wciągnięcia nas, „Solidarności” do rządzenia kontrolowanego. Ja nawet dostałem propozycję stanowiska wicepremiera. Komuniści chcieli obciążyć nas odpowiedzialnością i kosztami niezbędnych zmian, a zaraz szybko odwrócić sytuację i powiedzieć Polakom: zobaczcie, co te solidaruchy wyprawiają, ściągają na nas biedę. Gdyby ich plan się powiódł, dziś nie świętowaliśmy 20 lat wolnej Polski. Nie udało im się to tylko dlatego, że zerwałem porozumienia okrągłostołowe. Musiałem złamać to, co podpisałem. Musiałem być sprytniejszy od nich. Niech więc nikt nie używa argumentu, że to generałowie weszli na drogę pokojowych przemian i chcieli w ten sposób przekazać pełnię władzy opozycji.

Jeśli generał potrafił w 1981 roku, po wydarzeniach Sierpnia 1980 roku, po narodzinach masowego ruchu wolnościowego, prosić sowietów o „bratnią pomoc” w razie kłopotów, to nie wierzę, że 8 lat później był pogodzony ze wszystkim i chciał dać nam na tacy wolność i demokrację. W 1981 roku chciał złamać naród stanem wojennym, zasłaniając się groźbą wejścia wojsk radzieckich – zapomniał, że one cały czas u nas były. I przetrącił naród, osłabił Związek, wygonił z Polski wielu wartościowych ludzi i zamroził zmiany na kilka lat. Gra roku 1989 miała być drugim ciosem dla „Solidarności”. Ciosem politycznym, społecznym, odbierającym zaufanie mas, chociaż nie zapominajmy, że były po ich stronie także argumenty siły - resorty siłowe jeszcze pozostawały w rękach komunistów. Odebrałem je im dopiero moją prezydenturą. Przypomnę też pucz Janajewa. Co by się wydarzyło, gdy generał nadal był prezydentem? Jeśli więc generał interwencją militarną chciał przede wszystkim obrony własnej władzy przed społeczeństwem, jeśli liczył na
sowietów w walce z własnym narodem, to wymaga to rzetelnego osądzenia. Nawet nie dla kary, bo na to trochę za późno – co dla prawdy i sprawiedliwości historycznej. Ona nam się należy!

Podkreślam, wymaga to sprawdzenia rzetelnego i niezależnego, bez emocji i uwikłania. Bo jak zwykle zastanawia dawkowanie przez IPN dokumentów. Już rok temu ten dokument oskarżający generała znany był IPN, ale publikowano fragmenty, teraz się dozuje i daje resztę. Dlaczego akurat teraz? Co jeszcze i przeciwko komu ma IPN i kiedy wyłoży na stół i w jakim celu? To nie jest uprawianie historii, to nie jest poszukiwanie prawdy. Otworzymy szeroko zasoby, dopuśćmy niezależnych rzetelnych historyków, dajmy szansę na obronę, w razie udowodnienia winy - oskarżajmy. Bez tego przez kolejne 50 lat będzie się grało historią w imię własnych interesów, a nie w imię prawdy.

Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)