Wałęsa: Radio Maryja zagraża młodej polskiej demokracji
Rozgłośnia Radio Maryja zagraża młodej polskiej demokracji i obrazowi Polski i polskiego Kościoła w świecie - napisał były prezydent Lech Wałęsa w liście otwartym do biskupów i wiernych Kościoła katolickiego w Polsce. Jego zdaniem, za sytuację tę odpowiedzialność ponosi także państwo, a w szczególności Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji.
23.02.2005 | aktual.: 24.02.2005 09:43
W liście udostępnionym w środę PAP Wałęsa podkreśla, że przeciwko rozgłośni mieniącej się "katolickim głosem w naszych domach" odwoływał się dotychczas do opinii publicznej.
"Pora na ciąg dalszy, uwzględniający fakt, że sposobem na społeczne istnienie tej stacji w zasięgu szerszym niż malejąca ilość własnych 'wyznawców' są skandale i budowanie swoistego klientyzmu marginalnej grupy działaczy społeczno-politycznych. Cieszy fakt, że opinia publiczna, w dużej mierze opinia ludzi Kościoła, dostrzega w walce z o. Rydzykiem nie tylko moją krzywdę, ale przede wszystkim, trwające od dawna ze strony tej rozgłośni zagrożenie dla młodej polskiej demokracji i obrazu Polski i Kościoła polskiego w świecie" - uważa Wałęsa.
W liście przypomina, że krytyczne uwagi pod adresem stacji formułował już wcześniej, od lat zwracając uwagę na działalność katolickiej stacji radiowej, której "katolicyzm kwestionowany jest przez biskupów mojego Kościoła, a styl pracy duszpasterskiej i duch nauczania stały się przedmiotem działania powołanego specjalnie w tym celu przed kilkoma laty Zespołu Biskupów do spraw Duszpasterskiej Troski nad Radiem Maryja". Jego zdaniem czas, aby "rezultaty tego zatroskania przełożyły się na zmiany w funkcjonowaniu tej rozgłośni".
Jego zdaniem za zaistniałą sytuację i zaniechania odpowiedzialność ponosi także państwo, w którym rozgłośnia działa, a w szczególności Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. "To ona nadaje stosowne koncesje czuwając nad przestrzeganiem prawa. Ma także ustawowy obowiązek reagowania na zdarzające się nieprawidłowości, w zakresie sankcji przewidzianych prawem, posiada możliwość ingerencji i nakładania różnego rodzaju kar, aż do odebrania koncesji włącznie" - zaznaczył Wałęsa.
Liczy jednocześnie, że KRRiT dostrzeże zagrożenia i zacznie działać, nie ograniczając się do monitoringu, który pomimo stwierdzonych uchybień nie miał do tej pory żadnego wpływu na kształt programów stacji. "Rozgłośnia o. Rydzyka od 2001 r. korzysta ze statusu nadawcy społecznego. Czy spełniała warunki, aby z takiego statusu korzystać? Czy w sposób prawidłowy z takiego uprzywilejowanego statusu korzysta? Czy nie nadużywa społecznego zaufania?" - pyta w liście Wałęsa.
Odpowiadając na nie, Wałęsa uważa, że "nadużywa i że wielu to dostrzega, ale nikt nic nie robi, bojąc się płynącego z Torunia zajadłego krzyku".
Według Wałęsy, jest to wystarczającym powodem przemawiającym za pozbawieniem stacji dobrodziejstwa korzystania ze statusu, na który nie zasługuje i koncesji, którą narusza. Jego zdaniem, to "musi wreszcie wywołać reakcję konstytucyjnego urzędu powołanego do przestrzegania prawa w działalności medialnej".
W cenie Wałęsy, Radio Maryja jest jedną z wielu stacji należących do Kościoła katolickiego, a żadna z nich nie wywołuje takich kontrowersji. "Żadna nie traktuje modlitwy jako wstępu do wyciągania od biednych wiernych pieniędzy, co wielokrotnie prowadzi do powstawania w rodzinach międzypokoleniowych konfliktów, co powoduje zniechęcenie i zgorszenie wiernych" - podkreśla w liście Wałęsa.
"Czy ratunkiem dla niej jest odejście jej dyrektora i jego współpracowników, swoistych wyznawców +kultu założyciela stacji+?" - pyta Wałęsa. I odpowiada jednocześnie, że "jest o tym głęboko przekonany".
Piort Gulczyński z Fundacji Instytutu Lecha Wałesy poinformował, że listy w tej sprawie zostały wysłane do prymasa Polski kardynała Józefa Glempa, Sekretariatu Konferencji Episkopatu Polski i KRRiT.
Rzecznik Episkopatu ks. Józef Kloch poproszony o komentarz w sprawie listu powiedział, że taki list przed południem do nich nie dotarł. Również KRRiT nie otrzymała dotąd listu.