Wałęsa: Orianie Fallaci powiedziałem, że mam ją gdzieś
(RadioZet)
29.09.2008 | aktual.: 29.09.2008 11:25
: A gościem Radia ZET jest Lech Wałęsa, witam Monika Olejnik, dzień dobry. : Dzień dobry. : Panie prezydencie jest pan najbardziej uwielbianym i najbardziej znienawidzonym człowiekiem, jak z tym można żyć? : No, jakoś się żyje. A w tym miejscu chyba nie można inaczej, w demokracji i w związku z tym to są prawidłowości. Ja je przewidując staram się czuć jak najlepiej w tych warunkach. : A co pan sobie myślał, kiedy 25 lat temu, siedząc nad jeziorem z dziennikarzami, łowił pan ryby i dowiedział się pan, że to pan jest laureatem Nagrody Pokojowej Nobla? : Nie chciałbym być odbierany jako zarozumialec. : Ale jest pan zarozumiały panie prezydencie, wszyscy wiedzą także... : Nie, tylko wie pani tak oni mi to przypisują, dlatego że ja mówię bezwzględną prawdę i to powoduje taki stosunek. Otóż ja byłem sto procent przekonany, że ten ruch, na którego czele stałem musi otrzymać Nobla prędzej czy później, dlatego że zrobiliśmy – to było już wtedy widać – wielkie dzieło. Naród polski, który no jest "rozdemokratyzowany"
często w tamtym czasie słuchał, dał się prowadzić, przyjmował kompromisy w większości swojej i dlatego takie rzeczy osiągnęliśmy. I on naprawdę, jeśli ktokolwiek zasługiwał, to ten ruch zasługiwał na Nobla. : Tak, ale jaka była wtedy pana reakcja, jak pan siedział nad jeziorem? : Proszę panią, no jak mówię... : Zaczął pan krzyczeć hura, płakać ze wzruszenia? : Nie, dlatego że – wie pani – znalazłem się nad jeziorem tylko dlatego, że zainteresowanie było tak wielkie mediów, że dom mój, mimo przyzwyczajenia do tego, do tych objawów nie wytrzymywał. To było za dużo, to nie można żyć, dzieci plączą się, kamery, no rozgardiasz. W związku z tym postanowiłem odciągnąć wszystkich dziennikarzy i zainteresowanych na Kaszuby, na ryby no i tam na takim wielkim terenie można było sobie hasać, jedni łowili ryby, inni się bawili i tam ta wiadomość do mnie, do nas doszła. : Panie prezydencie, a dlaczego Oriana Fallaci mówiła o panu, że jest pan ignorantem, coś się państwo nie polubili? : Nie, nie, problem polega na czym, to
jest piękna sprawa. Otóż tej pani zależało bardzo mocno, bo miały krótkie czasy wizy czy czegoś, zależało na wywiadzie. A ja miałem wielki strajk Zielona Góra czy Jelenia Góra i ja nie mogłem z nią rozmawiać. Ona wszystko już złożyła argumenty, ja mówię, ostatnim argumentem jej było – panie, jak pan śmie, ja tyle książek, ja z królami rozmawiałam nikt mi nie odmówił, a pan mi odmawia. Ja mówię: proszę panią, a ja żadnej książki nie przeczytałem, ja mam panią gdzieś. : O!!! : I ją to wkurzyło do maksimum. Ale w tym momencie dostaję telefon, że ktoś tam zapanował nad sprawami, że nie muszę jechać. I jej mówię, wie pani możemy rozmawiać i ona to sobie skojarzyła, że ja nie chciałem, wyciągnęła wnioski, a potem się zgodziłem pod argumentami no i dołożyła mi maksymalnie, a to naprawdę nie tak wyglądała, ona nie rozumiała pewnych rzeczy, naszych uwarunkowań. : Ale dołożyła panu? : Dołożyła mi, tak, ale potem wyjaśniła, jak ktoś dalej czyta to było wyjaśnione, że ja nie mogłem rozmawiać, że warunki były, nie
pozwalały mi na to, a potem się zmieniły warunki i rozmawiałem więc, ale dołożyła mi rzeczywiście. : 65 lat, z kim pan by się chciał pogodzić dzisiaj? : Z każdym, jako katolik praktykujący z każdym, tylko znów z doświadczenia wiem, że niektórzy nie potrafią istnieć bez walki, bez podważania, bez tego, to jest – ich nie ma po prostu w życiu publicznym, nie ma w karierze żadnej, oni tylko muszą pokazywać, że zrobiliby to lepiej, że przez zdradę, przez spiski nie mogą osiągać rzeczy i dlatego oni się nigdy na zgodę nie zgodzą, a ja się zgadzam. : A bracia Kaczyńscy byli pana przyjaciółmi w pewnym momencie, kiedy pan był prezydentem. : No, ale, proszę panią czy mają szanse w innej koncepcji? Proszę panią naprawdę nie mają szansy, mają szanse kiedy spiski wymyślają, mają szanse kiedy podejrzenia rozprowadzają to wtedy, w każdym narodzie są tacy ludzie, którzy mają no właśnie skrzywienia tego typu i budują jakieś koncepcje zdrady, oszustwa. I oni tych braci skupili i na tym mogą funkcjonować. W innym przypadku nie
mieli i nie mają szans. : Pani żona mówiła w jednym z wywiadów „Nie miałam takiego żalu do Jaruzelskiego, jak do współpracowników męża, których uważałam za przyjaciół, a którzy później zaczęli nas zdradzać. Przecież oni byli nie tylko współtowarzyszami walki, ale przez tę walkę stali się przyjaciółmi domu” – to o Gwieździe i o Annie Walentynowicz. : Proszę panią, ale to jest znów, ja mimo wszystko tak nie stawiam sprawy. Dlatego, że my – przypominam – wtedy kiedy monopol budowaliśmy to byliśmy razem, kiedy było zagrożenie komunistyczne byliśmy razem, ale kiedy osiągnęliśmy już punkt, że tamto upada, no to nasze zadanie było nie po to żeby monopol podobny budować do komunistycznego. Tylko nasze zadanie było budować pluralizm, demokrację i zmienić system ekonomiczny. A jak można zmienić system ekonomiczny, kiedy jesteśmy w monopolu? Nie da rady. : Panie prezydencie, a może pan chciał wszystko dla siebie, a nie chciał pan nic oddać Annie Walentynowicz, Andrzejowi Gwieździe? : Proszę panią, otóż, to jest ten
największy błąd, który w stosunku do mnie jest popełniany. Ja wychowany jestem na prostych zasadach, na małej wiosce i w związku z tym sprawy widzę i rozwiązuję tak jak one są. I jestem fizyczny, to znaczy przez rozwiązanie dochodzę do sukcesu. A większość ludzi przez karierę, robi karierę i przy okazji rozwiązuje problemy. I dlatego wciąż mnie posądzają o to, a że chciałem być prezydentem – naprawdę nie chciałem być prezydentem. Ale pani sobie wyobrazi, kiedy generałowi, ja nawet wiele razy ratuję generała. Czy myśli pani, że generałowi wypadałoby wycofać się z Układu Warszawskiego, wejść do NATO? Nawet z grzeczności nie wypadałoby. A Mazowiecki, jako legalizator on by nigdy nie podważył, bo była umowa cztery lata czy kadencja i Mazowiecki by w tym trwał. Pani sobie wyobrazi, czy byśmy byli dzisiaj w NATO i w Unii, nie żartujmy. : Panie prezydencie, czy słusznie jest teraz postulat żeby odebrać emeryturę gen. Jaruzelskiemu, czy to słuszny postulat? : Proszę pani, jako polityk sto razy mówiłem i zawsze będę
powtarzał: dla mnie wystarczy zwycięstwo. Ale to zwycięstwo buduje kraj, który ma struktury do różnego typu rozliczeń, ustosunkowanie się, zabezpieczanie. : Dobrze, ale powinien mieć odebraną emeryturę? : Proszę pani, ja jako polityk nie mogę w to wchodzić. : Ale dlaczego nie? : Nie, nie, bo nie jestem od tego. Jak my zaczniemy politycy poprawiać, to będziemy... : Ale nie, ja pana pytam, był pan przywódcą „Solidarności”, był pan prezydentem, czy należy odebrać Jaruzelskiemu... : Jeszcze raz powtarzam, nie ja jestem od odbierania. Jak będziemy brać politycznie się za to, to następni będą się brać za nas. : Czyli nie? : To jest jeden argument. Nie, struktury do tego : Czyli nie powinno mu się odbierać? : Struktury do tego powołane muszą się zastanowić, co mądrze, sprawiedliwie, co z tym zrobić. A argument dla generała jeszcze jeden jest wielki. Proszę panią, ja już o tym wiele razy mówiłem. Nie było spotkania mojego z Ojcem Świętym, który by się nie zapytał o generała. Czasami naprawdę byłem poirytowany, bo
przecież wielu ludzi, innych z wolnej Polski no było też znaczących i o nich pytania nie było, o generała było. Coś tam było, co powodowało, że Ojciec Święty zawsze się nim interesował. W związku z tym nie wiem, jest, są ludzie z tamtego pokolenia, którzy pewne rzeczy, niezależnie od ofiar nie powiedzą i tu coś takiego jest. : Czyli Lech Wałęsa mówi nie. : Co nie. : Nie wolno zabierać generałowi? : Ja mówię, że muszą być te argumenty wszystkie wzięte pod uwagę i sprawiedliwie zrobione. To nie chodzi o parę groszy, chodzi o to byśmy postępowali po nowoczesnemu, sprawiedliwie i biorąc wszystkie argumenty. Ja byłem bardzo niezadowolony za stan wojenny, ja bym tak nie zrobił, ja mam pretensje do tych ludzi, ale jednocześnie chciałbym żeby po mnie sprawiedliwość wynikała, a nie żebym się emocjami kierował, zabraniem staremu człowiekowi, który teraz co? A jak wyjdzie... Proszę panią, ja miałem taki okres kiedy mi nie dawano pensji i chciałem, chciałem iść do sklepu. (zespół Radia ZET): „Sto lat, sto lat, niech
żyje nam, sto lat, sto lat niech żyje, żyje nam. Jeszcze raz, jeszcze raz - niech żyje, żyje nam, niech żyje nam” (oklaski). : Dziękuję bardzo, ale dokończymy chyba. : Tak, tak, tak. : Szanowni państwo wybaczcie, dlatego że było tak ważne, że to było tak ważne, że musimy dokończyć. Otóż jeśli chodzi o zabieranie komukolwiek, to wie pani co, ja gdy tak się stanie, to ja generałowi proponuję, by wyszedł gdzieś – jak mu zbraknie pensji żeby zaczął żebrać i będą tłumy i zarobi więcej niż dostaje tej pensji. W taki sposób ja postąpiłem, kiedy mi nie dawano wypłaty, zwolnili mnie z pracy, wie pani co, to bezpieka przychodziła mnie odciągała i dawała mi zakupy żebym nie robił tego. : Panie prezydencie jest pan nieśmiertelny, będzie pan nieśmiertelny. : Raczej ja mówię w innej koncepcji, nieśmiertelny, że kiedykolwiek komuniści mnie zaatakują to świat będzie musiał się o mnie zapytać. : Ale teraz nie komuniści tylko IPN pana atakuje, komuniści pana bronią. : Nie, to mali ludzie, którzy nie potrafią istnieć tylko
mogą podważać, nie mogą uwierzyć, że ktoś był taki, że się nie dał bezpiece i dlatego w ich głowach się nie mieści, że ja się nie dałem. I w związku z tym szukają wszystko, wszystko co można dopisać, wszystko co ma tytuł, że tak, a niech dadzą jeden mój podpis, niech dadzą jedno moje zobowiązanie, niech dadzą mi jeden w ogóle jakiś dokument, że ja byłem w takiej sytuacji. : Panie prezydencie i na koniec, czy ma pan jeszcze to lusterko z BB, z Brigitte Bardott. : Ja, dlatego że to są dziewczyny z mojej młodości i to powoduje, że to się pamięta. : Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był prezydent Lech Wałęsa.