Wałęsa: Europą trzeba sterować jak samochodem
Europie potrzebna jest jedność, a Traktat Lizboński jest krokiem w tym kierunku - powiedział w Dublinie Lech Wałęsa, który przebywa tam na zaproszenie opozycyjnej partii Fine Gael .- Europa to pojazd, który nie będzie jechał bez systemu kontroli i sterowania. Ktoś musi za to odpowiadać, ale największym wyzwaniem jest ustanowienie prawnych ram dla ruchu. Poziom rozwoju technologicznego jest tak wysoki, że struktury narodowe są dla niego zbyt ciasne - mówił.
18.09.2009 | aktual.: 18.09.2009 21:06
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Niektórzy ludzie starsi wiekiem mogą pamiętać, że byłem zaangażowany w walkę z komunistycznym totalitaryzmem. Dzięki niej wyłoniła się obecna możliwość zjednoczenia Europy - wskazał noblista, cytowany przez irlandzkie media.
Lider Fine Gael Enda Kenny zwrócił uwagę, iż Wałęsa był przywódcą robotniczym, a z faktu, że popiera Traktat Lizboński, wynika, iż nie wierzy w czarną propagandę przeciwników sugerujących, iż skutkiem jego przyjęcia będzie sprowadzenie ustawowej płacy minimum do głodowego poziomu.
Przeciwnicy Traktatu rozwiesili w Irlandii plakaty straszące wyborców perspektywą obniżki minimum płacowego do 1,84 euro za godzinę z obecnego poziomu 8,65 euro.
Poparcie Wałęsy dla Traktatu Lizbońskiego zdaniem Kenny'ego dowodzi, iż decyzja Irlandczyków w sprawie Traktatu będzie miała znaczenie dla blisko 500 mln ludzi w 27 państwach UE.
Na konferencji prasowej Wałęsę przyciskano do muru pytaniami, dlaczego w przededniu wyborów do Parlamentu Europejskiego 4 czerwca br. poparł ugrupowanie Libertas, założone przez czołowego przeciwnika Lizbony Declana Ganleya.
Wałęsa odpowiedział, że z usposobienia jest rewolucjonistą i wyżywa się w sytuacjach, w których ścierają się różne opinie. Zaznaczył, że podziela diagnozę sytuacji UE przedstawioną przez Libertas, ale nie zgadza się z proponowaną terapią.
Sugestię, iż za występy na mityngach Libertasu otrzymał 100 tys. euro, Wałęsa skwitował śmiechem. - To absurd. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek widział taką sumę. Jeśli tyle macie, to czemu się nie podzielicie - zażartował.
Przyznał, że były sytuacje, w których płacono mu za występy publiczne, ale zastrzegł, że "nigdy nie brał pieniędzy za walkę ideologiczną". Swoje uposażenia określił na ok. 1 tys. USD miesięcznie. - Założę się, że pan dostaje więcej - zwrócił się do reportera, który zapytał go o honoraria od Libertasu.
Irlandczycy będą głosować po raz drugi nad Traktatem w referendum 2 października. Dokument odrzucili w poprzednim referendum 12 czerwca 2008 roku.