"Wałęsa agentem? To żenujące oskarżenia"
Oskarżenia pod adresem Lecha Wałęsy o to, że był agentem, są żenujące - uważa legendarny działacz "Solidarności" Zbigniew Bujak, gość Radia Zet. Jak ocenił, to "rojenia na poziomie umysłowej choroby".
31.08.2005 | aktual.: 31.08.2005 09:29
Lechu jest dla mnie zawsze, po pierwsze, szefem, po drugie, wielkim bohaterem tamtego czasu - powiedział Bujak. Jak zaznaczył, nie ma wątpliwości co do tego, że bardzo ważny był wielki spontaniczny ruch, ale w tego typu ruchach osobowość i charakter przywódcy ma ogromną rolę.
Pytany, co czuje, kiedy oskarża się Wałęsę o to, że był agentem, Bujak odpowiedział: To żenujące. To są już jakieś rojenia na poziomie umysłowej choroby albo jakiejś bardzo głębokiej niezrozumiałej chorobliwej zawiści o sukces.
Bujak podkreślił także, że "Solidarność" jest wskazówką i pomysłem na to, jak największe, najtrudniejsze problemy rozwiązywać na drodze konsensusu. Jak dodał, gdy wszędzie obserwujemy terrorystyczne metody walki, "Solidarność" przypomina, że jest inna, stokroć lepsza dla obywateli droga.
Przyznał również, że jego krytyka czasów pierwszych solidarnościowych rządów "nieco złagodniała". Ale oczywiście szukam i będę szukał okazji do tego, aby w sposób spokojny i poważny poddać krytyce ten czas po solidarnościowym zwycięstwie - dodał.
Według niego, tego typu problemy mają wszyscy demokratyczni przywódcy, którzy w różnych krajach świata. Po zwycięskich rewolucjach przejmują władzę i choć byli i są demokratami, to po jakimś czasie kolejne zrywy zrzucają ich z zajmowanych stanowisk, bywa, że nawet jako tyranów - ocenił.
Bujak powiedział także, że nie rozumie nieobecności Andrzeja Gwiazdy i Anny Walentynowicz na głównych obchodach rocznicy "Solidarności". Mam cały czas poczucie, że nam potrzebna jest rozmowa, a to, co robi w tej chwili Andrzej to odsunięcie się bardzo dalekie, że uniemożliwia tę rozmowę - dodał.