Trwa ładowanie...

Waldemar Kuczyński: największe łajdactwo ćwierćwiecza w TVP

Juliusz Braun, szef telewizji publicznej, podjął decyzję o wyemitowaniu filmu Anity Gargas "Anatomia upadku". Podniosły się głosy protestu przeciwko tej decyzji a z drugiej strony oklaski dla szefa TVP. Udzielił on też wywiadu Agnieszce Kublik w "Gazecie Wyborczej". Jego odpowiedzi są dorabianiem sztucznego uzasadnienia do decyzji podyktowanej raczej oportunizmem, niż przekonaniem. Dobrym dowodem tego jest odczytanie filmu Gargas, jako filmu o "upadku systemu władzy w Polsce" - pisze Waldemar Kuczyński w felietonie dla Wirtualnej Polski.

Waldemar Kuczyński: największe łajdactwo ćwierćwiecza w TVP
dsavv74
dsavv74

Przeczytaj wcześniejsze felietony Waldemara Kuczyńskiego

Panie Prezesie, to nie jest film o upadku systemu władzy w Polsce. To film, który każdą klatką wspiera coś, co jest najbardziej łajdackim oskarżeniem od powstania III Rzeczpospolitej, a kto wie, czy nie największym, od kiedy skończył się stalinizm w Polsce. W tym filmie nigdzie nie pada wprost, że zamach na samolot prezydencki został zorganizowany z polecenia polskiego premiera, czy prezydenta i we współpracy z Władimirem Putinem. Ale cały film, każda wypowiedź, każda scena skonstruowane są i skomponowane tak, żeby widz się w takim oskarżeniu utwierdził, a jeśli jeszcze go sobie nie przyswoił, żeby to zrobił po obejrzeniu filmu.

Ten film, już dostępny, jak internet cały, nie pojawi się na publicznej wizji w pustce. On ma swoje tło, potężne, obejmujące trzecią część narodu, tkane skrupulatnie, z pracowitością godną uznania, gdyby nie była w tak łajdackim celu. Tło pod nazwą Tusk, Putin i Komorowski zamordowali Wielkiego Polaka, bo stał im na drodze. Na to tło pada ten film, ma na nie paść, to tło ma jeszcze umocnić i poszerzyć, poprzez nie ma być odczytany i dopowiedziany. W filmie nie pada dosłownie oskarżenie, o którym piszę, lecz pada wprost, cytuję: to była dobrze przygotowana wielopunktowa eksplozja. Nie przygotowano jej więc w locie, lecz w Warszawie. Jest też wiele sugestii o sfałszowaniu taśm, zaniechaniu badań na obecność materiałów wybuchowych przez "miłość do Putina", o kryciu Rosjan przez premiera Tuska i tym podobne.

Dosłownie wszystko co ma cechy badania profesjonalnego, czy to z Komisji Jerzego Millera, czy z tego co wiemy dotąd o dochodzeniu prokuratury wskazuje, że katastrofa smoleńska była wypadkiem, a nie zamachem. Nie ma ani jednego dowodu czy choćby poszlaki, która by mówiła co innego. Nic! Ale nie to przejście, od prawdy faktów do paranoi zamachu, budzi oburzenie. Oburzenie, dla którego wyrażenia właściwie brak adekwatnego słowa w języku polskim, budzi rzucenie przez tę paranoję oskarżenia na władze polskie (i rosyjskie przy okazji). Oskarżenia o dokonanie największego mordu politycznego na Polakach od Obławy Augustowskiej, zrobionej przez NKWD. A nawet gorzej, bo tamta obława miała miejsce i tamten mord miał miejsce w rzeczywistości. Ten jest tylko w głowach opętanych.

Na Twitterze nazywam to oskarżenie mocniejszym słowem, którego tu nie użyję. Juliusz Braun zdecydował dać wizję i audytorium nie filmowi o "upadku systemu władzy w Polsce", lecz temu właśnie oskarżeniu, bez precedensu. Czy ktokolwiek, kiedykolwiek oskarżał jakiegoś polskiego premiera i prezydenta o coś takiego? A w mediach już słyszymy wypowiedzi byłych tropicieli układu i przyszłych (jeśli nie daj Bóg dostaną władzę) zamachu o przygotowywaniu specustaw, które dając prokuraturze i śledczym specjalne uprawnienia pomogą znaleźć zbrodniarzy. Telewizja publiczna, w ramach swoistego rozumienia misji zamierza poddać pod publiczny osąd, czy polski premier i prezydent to zbrodniarze. Sędzia Lynch uchyla kapelusz prezesie Braun!

dsavv74
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dsavv74
Więcej tematów