Awantura na miesięcznicy smoleńskiej. Kaczyński: przyjdzie czas
Na miesięcznicy smoleńskiej w Warszawie pojawili się przeciwnicy Jarosława Kaczyńskiego, którzy wykrzykiwali hasło "kłamca". Prezes PiS także zarzucił im kłamstwo i skrytykował służby za brak reakcji. - Przyjdzie czas, że polskie patriotyczne sądy, działając zgodnie z prawem i polską racją stanu, ukarzą tych zbrodniarzy - mówił.
Jarosław Kaczyński w środę wziął udział w porannych obchodach tzw. miesięcznicy smoleńskiej na Placu Piłsudskiego w Warszawie. Pojawili się tam jego przeciwnicy, którzy wykrzykiwali hasło: "kłamca".
- To łamanie prawa - mówił Kaczyński. - Tu demonstracja jest bezczelnie zakłócana. Policja jest, ale nie reaguje - powiedział. Wskazał, że "pewien dziennikarz niezależnej telewizji" ma problemy z prawem, bo "zadawał pytania podczas demonstracji".
Pokazała, co kupiła w Action. Prawdziwy hit za 4 zł
- To jest doskonały przykład tego, co dzisiaj dzieje się w Polsce i co musi się skończyć - powiedział.
Stwierdził, że w Polsce dochodzi do "łamania prawa, praworządności, demoralizowania aparatu państwowego, niszczenia jego właściwej roli". Stwierdził także, że toleruje się "putinowską agenturę, która tutaj bezczelnie działa".
Kaczyński: nie będzie już w naszym kraju
- Przyjdzie czas, że polskie patriotyczne sądy, działając zgodnie z prawem i polską racją stanu, ukarzą tych zbrodniarzy - mówił.
- Dzisiaj się śmieją, ale przyjdzie czas i to może nie tak długo, kiedy się przestaną śmiać, kiedy tutaj będą mogły się odbywać spokojne uroczystości - dodał.
Stwierdził, że protestujący zakłócający demonstracje "znajdą się tam, gdzie już dawno powinni być".
- I nie będzie ich już po prostu w naszym kraju, raz na zawsze - powiedział.
Źródło: "Fakt"