Waldemar Kuczyński dla wp.pl: władza milczy ws. Smoleńska
Słuchałem w "Poranku w toku" w radiu TOK FM rozmowy Janiny Paradowskiej z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem. To była ważna rozmowa i szkoda, że stacje telewizyjne nie nadały takiej rozmowy 10 kwietnia, dając pole niemal wyłącznie największemu od ponad 20 lat jeźdźcowi zamętu w Polsce. Niewytłumaczalne jest też milczenie władzy, która w sprawie smoleńskiej od pewnego czasu przypomina strusia z głową w piasku. I z siedzeniem wypiętym do bicia - pisze Waldemar Kuczyński w felietonie dla Wirtualnej Polski.
12.04.2012 | aktual.: 18.04.2012 10:01
Prokurator Seremet, bardzo jasno powiedział, że czarne skrzynki i wrak Tupolewa zostały przez polskich ekspertów przebadane w stopniu dostatecznym dla potrzeb śledztwa i ich fizyczna obecność w Polsce nie jest konieczna. Powiedział też, że w śledztwie nie ma procedury wykluczania hipotez, nie mogło więc być wykluczenia i hipotezy o zamachu. Jak do tej pory jednak nie znaleziono dowodu ani poszlaki, które wskazywałyby na zamach, a tok śledztwa dostarcza dodatkowych dowodów, że katastrofa wynikiem zamachu nie była.
Nie starczyło prokuratorowi czasu na antenie, ale przypomniał, co redaktor Paradowska powtórzyła w dyskusji publicystów, że polscy specjaliści badali też brzozę, w której znaleziono metalowe szczątki Tupolewa. Dowód wymowny, że z brzozą się zderzył. Do ludzi myślących racjonalnie, a jest ich większość, argumenty podane przez prokuratora dotrą, do ludzi myślących inaczej wszystko, co podważa wersję zamachu nie dotrze. Ale 10 kwietnia brak takiego głosu, jak ten z "Poranka w Toku" tych racjonalnie myślących zostawił samotnych wobec lawiny bzdur, które nie napotkawszy rzeczowego sprostowania zostawiają ślad.
Skoro czarne skrzynki i wrak po ich przebadaniu nie są potrzebne fizycznie w Polsce, to najpewniej nie są one potrzebne także fizycznie prokuratorom rosyjskim. Dlaczego wobec tego nam się ich nie zwraca? Władze rosyjskie dobrze wiedzą, że wokół tej sprawy jest u nas wiele emocji także antyrosyjskich i, że jest ona wykorzystywana przez PiS do oskarżania rządu Tuska o słabość i nieudolność. Po co zatem, wiedząc o tym, dają amunicję sile politycznej o rozbuchanej fobii antyrosyjskiej? Dlaczego dają argumenty, takiej akurat partii w walce o zdobycie władzy? Czy aby nie widzą w tym interesu?
Rosja wie dobrze, że większość krajów Unii Europejskiej potrzebuje Rosji, chce z nią handlować i mieć możliwie dobre stosunki. I że złym okiem patrzy na próby zakłócania tego stanu rzeczy, że polityk, czy kraj, którzy dzisiaj angażują się w politykę o zimnowojennych tonach nie zyskują, lecz tracą w gronie państw Unii powagę, prestiż i wpływ na to, co się w niej dzieje.
Moim zdaniem Rosja nie pogodziła się z utratą, szczególnie Ukrainy. Na pewno bardzo nie chce jej wstąpienia do Unii Europejskiej, czego bardziej pewno niż Ukraina, chcą główne partie w Polsce. Czy z tego punktu widzenia nie lepiej, by nad Wisłą rządziła ekipa nie ukrywająca marzeń o dobijaniu wschodniego niedźwiedzia? Ekipa, która zderzając się z nastrojem w Unii, szybko zyska miano nieobliczalnego, a nawet niebezpiecznego dziwadła, które najlepiej odizolować od wpływu? Czy to nie jest lepsze niż rządy Platformy, której cele polityki wschodniej w istocie nie odbiegają od PiS-owskich, tylko realizowane są mądrzej i skuteczniej z większą słyszalnością w Unii?
Może Prezes Kaczyński i jego otoczenie, a jeszcze bardziej jego zwolennicy powinni zastanowić się, czy nie pełnią mimowolnie roli "pożytecznych idiotów", którymi polityka rosyjska, jak wiadomo, dobrze się potrafiła posługiwać. Czy rządy PiS to aby nie "super gratka" dla władców Kremla?
* Waldemar Kuczyński specjalnie dla Wirtualnej Polski*