Wakacje nad Bałtykiem w dobie inflacji. "Nie wiem, skąd się biorą 'paragony grozy'"
Szalejąca inflacja sprawiła, że nie każdy Polak może pozwolić sobie na wakacyjny odpoczynek. Jakub Bujnik, dziennikarz Wirtualnej Polski wybrał się do Łeby, by sprawdzić, czy rzeczywiście tak jest. W rozmowie m.in. z Andrzejem Strzechmińskim, burmistrzem miasta, okazało się, że względem poprzednich lat, teraz turyści przyjeżdżają nad Bałtyk na krótsze wakacje, ale za to spędzają je "na bogato". - Chcą skorzystać z pełnej oferty swoich pensjonatów, które świadczą tutaj usługi na wysokim poziomie - mówi Strzechmiński. Co chwilę w sieci pojawiają się też informacje o "paragonach grozy" nad polskim morzem, które zmuszają ludzi do gotowania obiadów w pokojach hotelowych czy zabierania ze sobą gotowych posiłków na wakacje. W ocenie burmistrza w Łebie są miejsca, w których można zjeść tanio i smacznie, a także należy zwracać szczególną uwagę na cenę ryby w restauracjach. - Oferta w Łebie jest bardzo szeroka. Są obiekty gastronomiczne, w których obiad, bardzo pyszny można zjeść już za 19 zł. Nie wiem, skąd się biorą "paragony grozy". Zawsze lepiej sprawdzić, ile taki dany kilogram dorsza kosztuje, ile kosztują dodatki, po to, aby wybrać ofertę, na którą nas stać - zapewnił.