Wszystko się wydało. Pod osłoną nocy przerzucili żołnierzy na Białoruś
Na Białoruś przybył w nocy z soboty na niedzielę kolejny eszelon z rosyjskim personelem wojskowym, liczący około 700-800 osób - poinformował niezależny kanał Biełaruski Hajun, cytowany przez portal Ukraińska Prawda.
"Pociąg specjalny z 15 wagonami osobowymi przejechał przez stację Smoleńsk w kierunku Białorusi" - napisał Hajun na Telegramie, dodając, że transport dotarł na dworzec w Witebsku w północno-wschodniej części Białorusi.
Poprzedni taki pociąg z około 800 osobami miał miejsce w nocy z czwartku na piątek i tym samym w ostatnich trzech dniach do Witebska mogło trafić co najmniej 1400-1600 rosyjskich żołnierzy.
"Dodatkowym potwierdzeniem tego faktu jest to, że wieczorem 6 stycznia żołnierze sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej byli widziani w różnych miejscach miasta, spacerując w kilkuosobowych grupach i odwiedzając sklepy" - wyjaśnia Hajun.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Werbują najemników na Bałkanach? Niepokojące doniesienia
Rządowy ukraiński portal Centrum Narodowego Sprzeciwu poinformował w sobotę, że rosyjskie władze pozyskują żołnierzy na wojnę z Ukrainą nie tylko poprzez mobilizację, ale także werbunek najemników za granicą; ważnym regionem dla Kremla stały się w tym względzie Bałkany.
Jedną z osób odpowiedzialnych za ten proceder jest obywatel Serbii Dejan Berić - zamieszkały obecnie w Rosji były najemnik, który walczył przeciwko ukraińskim wojskom w 2014 roku w Donbasie. Kolejny Serb werbujący mieszkańców państw bałkańskich to Żika Radojicić, walczący obecnie po stronie sił agresora podczas inwazji na Ukrainę - powiadomił serwis prowadzony przez władze w Kijowie.
"Przypominamy, że paszport kraju trzeciego nie zwalnia uczestników wojny (po stronie Rosji) z odpowiedzialności" - podkreślono na łamach portalu.
Doniesienia o rekrutowaniu przez Kreml zagranicznych najemników i wysyłaniu ich na front pojawiają się od wiosny 2022 roku, czyli pierwszych miesięcy rosyjskiego najazdu na sąsiedni kraj. W szeregach agresora mieli walczyć nieliczni obywatele m.in. Syrii i Republiki Środkowoafrykańskiej.
Źródło: PAP