Wadim Tyszkiewicz gotów oddać mandat senatora? "To był emocjonalny wpis, po nieprzespanej nocy"
- Nie zrzekam się mandatu senatora - zapewnił w rozmowie z WP senator Wadim Tyszkiewicz. Jego emocjonalny wpis na Facebooku wywołał rano falę komentarzy i spekulacji na temat kruchej większości koalicji w Senacie.
16.01.2020 | aktual.: 16.01.2020 14:34
Wirtualna Polska: Przed chwilą rozmawiał pan z marszałkiem Senatu. Rozniosła się wieść, że to rozmowa dyscyplinująca...
Senator Wadim Tyszkiewicz: - Kompletna bzdura. Poszedłem porozmawiać, co dalej, żeby takie wpadki jak wczoraj więcej nie zdarzały się. Nie było żadnej rozmowy dyscyplinującej, jestem niezależnym, wolnym człowiekiem.
Sporo osób było zdziwionych deklaracją, że jest pan gotów zrzec się mandatu senatora...
- Problem w tym, że część ludzi czyta tylko nagłówki, nie wczytuje się w treść. Ja się nie podaję do dymisji, ja nie rezygnuję z mandatu senatora. Ja tylko próbuję wytłumaczyć, że w walce ze złem, a za takie uważam obecną władzę, potrzebna jest skuteczność. Jeżeli ja, jako osoba bezpartyjna, miałbym stać na przeszkodzie koalicji w tej walce, to ja się nie przykleiłem do stołka, mam co w życiu robić, mam jeszcze 100 tysięcy pomysłów na własne życie i mogę ustąpić. Dla mnie to nie jest być albo nie być, bo nie mam z czego żyć. Napisałem, że jeśli koalicja uzna, że mam ustąpić miejsca jakiemuś lepszemu rozwiązaniu, to ja się oddaję do dyspozycji
Jak zareagowali senatorzy z koalicji? Mieli pretensje o wczorajsze głosowanie?
- Nikt nie ma do mnie pretensji, to było głosowanie nad porządkiem obrad. Wszystko sobie wyjaśniliśmy i zdecydowaliśmy, że musimy poprawić komunikację. Będę zapraszany na obrady klubu Koalicji Obywatelskiej. Jako gość, bo jestem senatorem niezależnym. A druga rzecz, to kwestia argumentacji. Żebyśmy rozmawiali przed głosowaniem, a nie po nim. Dwa tygodnie temu ustaliliśmy, że wybieramy członków KRS z szeregów opozycji. Nikt mi nie przekazał, że koncepcja uległa zmienia...
Przekonano by pana do zmiany zdania?
- Moja koncepcja jest taka, że nie można się obrażać i tupać nogami, tylko trzeba działać. PiS jest megaskuteczny, bo idzie jak czołg. A my protestujemy, twierdzimy, że KRS jest zły, to do niego nie wchodzimy. A przecież TSUE podważa tylko wybór sędziów-członków KRS! Nie podważa legalności całej KRS. Nie można się obrażać i mówić: na złość mamie odmrożę sobie uszy i tylko protestować. W ten sposób tracimy dostęp do informacji, do dokumentów. Moja koncepcja była taka: żeby kontrolować PiS, to zło, to trzeba być aktywnym i trzeba mieć swoich reprezentantów w KRS. Ale gdyby mnie koalicja przekonała, to głosowałbym tak jak reszta senatorów opozycji.
Sam się jednak pan trochę obraził po tej fali krytyki, oddając się do dyspozycji senatorów opozycji. Był pan przecież politykiem samorządowym, powinien pan zdawać sobie sprawę z tego, że w tym zawodzie trzeba mieć twardą skórę...
- Różnica między politykiem samorządowym i parlamentarnym jest ogromna, to są dwa światy. Tam się dyskutuje na temat konkretnej sprawy, na przykład budowy drogi, a nie jakichś politycznych rozgrywek. To jest inny świat, ja do niego jeszcze nie przywykłem, ja do niego wchodzę. Dostałem tyle e-maili, tyle krytycznych uwag, nawet od rodziny, że po niektórych wpisach miałem łzy w oczach.
Gdyby złożył pan mandat, sytuacja w Senacie mogłaby się diametralnie zmienić...
PiS miałby większość, bo nie ma żadnych gwarancji na to, że opozycja ten mandat by zdobyła. Proszę mnie zrozumieć, ja nie spałem całą noc, to był wpis emocjonalny. Ale muszę jeszcze raz podkreślić: ja nie rezygnuję z mandatu, ja tylko oddałem się niejako do dyspozycji koalicji. Zostałem senatorem, żeby robić coś dobrego, fajnego, a nie dla stołka. Gdyby komuś z koalicji moja osoba miała przeszkadzać, gdybym stanowił przeszkodę w walce ze złem, jakim jest Kaczyński, to jestem gotów ustąpić. Nie wahałbym się ani minuty.