W Wólce nie sprzedawano mięsa z psów! - oburzają się Wietnamczycy
Oczekują przeprosin, sprostowania w mediach i wyciągnięcia konsekwencji wobec Straży Granicznej
O tej sprawie pisaliśmy kilka dni temu. Straż Graniczna poinformowała, że w Wólce Kosowskiej zabezpieczono tonę mięsa niewiadomego pochodzenia. Rzeczniczka Straży Dagmara Bielec-Janas poinformowała wówczas, że "część mięsa mogła pochodzić od psów", a samo mięso miało trafić m.in. do barów orientalnych w stolicy.
Mięso było przechowywane w bardzo złych warunkach sanitarnych. Zostało zabezpieczone w celu dokonania badań genetycznych. Właścicielami tych sklepów byli obywatele Wietnamu. - Istnieje duże prawdopodobieństwo, że część tego mięsa, to mięso psów - powiedziała wtedy rzeczniczka Straży Granicznej. Sanepid miał potwierdzić gatunek zwierząt. Jeśli ta informacja potwierdziłaby się, właściciele mogli nawet trafić do więzienia.
Tymczasem do dziś sanepid nie potwierdził obecności psiny. Dyrektor Powiatowego Inspektoratu Sanitarnego Henryk Mędkowski stwierdził w rozmowie z PAP, że zdecydowana większość skonfiskowanego mięsa miała jednak odpowiednie dokumenty i była właściwie przechowywana. Dodał też, że nie ma żadnych dowodów, jakoby miało ono pochodzić z psów. Oburzenie w sprawie informacji podanych przez Straż wyrazili nie tylko obywatele Wietnamu, ale i członkowie Stowarzyszenia Wolne Słowo.
"Jak się okazało, właściciele sklepów, w których zakwestionowano towar, nie mieli przy sobie dokumentów, poświadczających pochodzenie jedynie nieznacznego procenta znalezionego mięsa. Skonfiskowane mięso zostało poddane utylizacji, Sanepid jednak nie potwierdził przypuszczeń Straży Granicznej, jakoby zachodziło podejrzenie, że choćby jego część stanowi mięso psie" – napisali w liście skierowanym do Teresy Piotrowskiej, minister spraw wewnętrznych.
"Tymi działaniami funkcjonariusze Straży Granicznej sprowadzili na wietnamskich imigrantów podejrzenia i niechęć części Polaków. Wszystko to sprawia wrażenie działania intencjonalnego, mającego owocować niechęcią do imigrantów z Wietnamu i budzącego nieufność do oferty prowadzonych przez nich sklepów i zakładów gastronomicznych" – czytamy w piśmie.
Sygnatariusze listu oczekują przeprosin w mediach oraz wyciągnięcia konsekwencji wobec strażników. Oczekują też sprostowania podanych wcześniej informacji. "Sprostowanie powinno znaleźć się w tych samych mediach, które opublikowały fałszywy komunikat Straży Granicznej. Oczekujemy także informacji o konsekwencjach, wyciągniętych wobec funkcjonariuszy, którzy nadużyli społecznego zaufania i sprzeniewierzyli się zasadzie bezwzględnej uczciwości podczas wykonywania czynności służbowych" – czytamy w liście podpisanym m.in. przez prezesa zarządu Fundacji Transkultura i Dialog Międzykulturowy - Ngo Van Tuonga czy przewodniczącego zarządu Towarzystwa Społeczno - Kulturalnego Wietnamczyków w Polsce - Truong Anh Tuana.
Przeczytajcie też: CBŚ zlikwidowało nielegalną fabrykę papierosów [MOCNE WIDEO]