W Wielkopolsce od kwietnia elektroniczne karty dla pacjentów

Jak powiedział w poniedziałek dziennikarzom prezes Narodowego Funduszu Zdrowia, Jerzy Miller, system ma zapewnić lepszą kontrolę wydawanych publicznych pieniędzy w ochronie zdrowia. Celem jest sprawny przekaz informacji pomiędzy różnymi placówkami systemu ochrony zdrowia. Informacja będzie szła m.in. do lekarza, farmaceuty, aptekarza i będzie powiązana z ubezpieczonym - powiedział Miller.

Pilotażem tym zajmie się firma Kamsoft. Dyrektor tej firmy informatycznej Zygmunt Kamiński powiedział dziennikarzom, że nowością elektronicznego RUM-u będzie to, iż informacja o pacjencie do NFZ trafi kilka sekund po zdarzeniu medycznym, a nie - jak dotychczas - po miesiącu.

Prezes NFZ zapewnił na konferencji prasowej, że oprócz przyspieszenia przesyłania informacji, elektroniczny RUM pozwoli także zdjąć z lekarzy obowiązek przygotowywania comiesięcznych sprawozdań o leczonych pacjentach.

Kamiński wyjaśnił, że karta elektroniczna, z którą pacjenci będą przychodzili do lekarza, będzie identyfikowana za pomocą PIN-u, jak karta bankomatowa, lub odcisku palca.

Kamiński zapytany przez dziennikarzy, ile zarobi jego konsorcjum na wprowadzeniu tego pilotażu, powiedział, że jego firma nie otrzyma dodatkowych pieniędzy poza tymi, które otrzymuje za użytkowanie oprogramowania przez NFZ.

W Polsce są dwie firmy, które tworzą i udostępniają oprogramowanie Funduszowi: Computerland i Kamsoft. Obsługują one po osiem województw każda.

Na Śląsku od 1999 roku działa system START; wprowadzono go po wymianie książeczek zdrowia na karty ubezpieczenia zdrowotnego, podobne do kart bankomatowych. Stworzeniem systemu zajęła się firma informatyczna Computerland. O wprowadzeniu systemu START zdecydował były dyrektor Śląskiej Kasy Chorych Andrzej Sośnierz; kosztowało to 22 mln zł.

System RUM został stworzony w środowisku lubelskim i w takim kształcie został wstępnie wprowadzony w latach 90. w kilku miejscach w Polsce - powiedział Miller. Dodał, że dlatego pilotaż RUM-u w Wielkopolsce ma rodowód starszy niż projekt śląski.

RUM będzie testowany na blisko 100 tys. mieszkańców Poznania i powiatu leszczyńskiego. Pod koniec roku nastąpi podsumowanie projektu, co pozwoli na sprawdzenie, które rozwiązania są możliwe do wdrożenia w całym kraju. Kontrola w ramach RUM-u będzie dotyczyła przede wszystkim podstawowej opieki zdrowotnej, lecznictwa specjalistycznego otwartego i aptek.

Nie wiadomo jeszcze, ile będzie kosztować to pilotażowe rozwiązanie. Prezes NFZ zaznaczył jednak, że RUM na pewno będzie tańszy, niż gdyby powstał w ramach offsetu, który jest związany z zakupem wielozadaniowego samolotu F-16 dla polskiej armii.

Jerzy Miller wyjaśnił, że na sam pilotaż NFZ nie wyda dodatkowych pieniędzy, a eksperyment ma być sfinansowany ze środków przeznaczonych na system informatyczny NFZ, to jest 30 milionów złotych rocznie.

Przedstawiciele firmy informatycznej Computerland poinformowali w poniedziałek, że śląski system START jest także przygotowany do przesyłania informacji o pacjencie już kilka sekund po zdarzeniu medycznym.

Miller pytany, co stanie się z systemem START, powiedział, że w żadnym razie nie będą prowadzone działania dążące do unicestwienia jakichkolwiek rozwiązań, a jedynie do ich rozwijania. Dodał, że dlatego do pilotażu został wybrany teren Wielkopolski, ponieważ tam jeszcze nie było żadnego systemu.

Dyrektor generalny sektora zdrowia Computerlandu Michał Borowiecki uważa, że na Śląsku system START sprawdził się w obsłudze ok. 5 mln chorych. System START jest dobrym fundamentem do budowy RUM-u i jesteśmy gotowi wystartować w przetargu na jego realizację - powiedział Borowiecki. Przedstawiciele Computerlandu są zdziwieni, że nie było przetargu na pilotaż RUM-u.