Ojciec Hejmo zawsze mówił za dużo i z tego powodu mógł przekazywać informacje, które PRL-owskie służby uznawały za cenne - powiedział pracownik jednej z instytucji dobrze zorientowanych w tym, co dzieje się w Watykanie.
Jak podkreślił, z tego powodu ojciec Hejmo, opiekun polskich pielgrzymów w Rzymie, uważany był za osobę, przed którą nie należało wszystkiego mówić, co dotyczy Stolicy Apostolskiej.
Rozmówca PAP nie chciał oceniać, czy to oznacza, że w Watykanie wiedziano o bezpośredniej współpracy dominikanina z SB, ale w jego otoczeniu widziano czasem osoby, budzące określone podejrzenia.
Inny rozmówca PAP przypomina sobie, że w latach 80. ojciec Hejmo jeździł po Rzymie samochodem na numerach rejestracyjnych Monachium i że był to jego prywatny samochód.