W Warszawie czyszczą kładkę. "Apelujemy do użytkowników"

Kładka pieszo-rowerowa od momentu jej oficjalnego otwarcia pod koniec marca tego roku przyciąga tłumy. Już pierwszego dnia pojawiły się na niej setki turystów oraz mieszkańców stolicy, a jak informował Zarząd Dróg Miejskich, w pierwszym tygodniu od otwarcia było to około 200 tys. osób.

Nowy most połączył brzegi Wisły na wysokości ulic Karowej i Stefana Okrzei. Ma 452 metry długości, a jego budowa kosztowała 154 mln zł. Nie ma na nim podziału na strefę pieszą i rowerową.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Mieszkańcy od niemal pierwszych tygodni skarżyli się na to, że jej nawierzchnia bardzo szybko uległa zabrudzeniu, widać na niej m.in. ślady hamowania na rowerach czy hulajnogach.

W środę na oficjalnym profilu Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie pojawił się nowy wpis, w którym poinformowano o tym, że trwa czyszczenie kładki.

"Trwa czyszczenie posadzki mostu pieszo-rowerowego, która krok po kroku odzyskuje swój blask. Efekty robią wrażenie" - napisano, dodając: "Jednocześnie apelujemy do użytkowników mostu, by nie doprowadzali do sytuacji, które zostawią trwały ślad na posadzce".

Wpis na platformie X skomentował warszawski aktywista Jan Mencwel. "Hit. Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie źle zaprojektował kładkę, jest za stroma i nie ma wydzielonej drogi rowerowej, a teraz apeluje, żeby na niej nie hamować, bo to zostawia ślady. To jest na serio" - napisał.

Kilka słów od siebie dodała też szefowa klubu Lewicy Anna-Maria Żukowska. "To znaczy, że rowerzyści mają nie hamować? Na kładce, na której nie wydzieliliście drogi dla pieszych?" - zapytała ironicznie.

Post nie umknął też uwadze posła PiS Dariusza Mateckiego, który napisał: "Odzyskuje swój blask? A to co jest most zbudowany w XVIII wieku? Czy rok temu?"

Czytaj też:

Warszawska kładka już wymaga czyszczenia. Mieszkańcy się skarżą

Wywęszyli biznes na kładce w Warszawie. Trzeba zapłacić 8 złotych

Źródło: X, Wirtualna Polska