Odwiedzaj urząd regularnie
Wymaganie kilku dokumentów potwierdzających tę samą informację, to jedna z najbardziej irytujących cech biurokracji. Internauci piszący o urzędniczych absurdach skarżą się, że proste sprawy, które można by załatwić "od ręki", ciągną się całymi miesiącami i wymagają regularnych wizyt w państwowych instytucjach.
- Jednym z absurdów jest żądanie przez notariusza zaświadczeń z Urzędu Skarbowego przy zbywaniu nieruchomości nabytych w spadku nawet przed 50 laty. Nie wystarczą zapisy w księdze wieczystej o tym, że ktoś jest właścicielem nieruchomości. Aby uzyskać zaświadczenie z Urzędu Skarbowego trzeba przedstawić odpis postanowienia o nabyciu spadku. Jeśli się go nie ma, trzeba wystąpić do właściwego sądu, tam gdzie sprawa się toczyła. Biorąc pod uwagę to, że nabycie spadku nastąpiło około 50 lat temu , (ewentualny niezapłacony podatek już dawno by się przedawnił) zmieniały się struktury urzędów i sądów oraz ich właściwości miejscowe, zdobycie tych zaświadczeń to droga przez mękę. To po co w takim razie są zapisy w księdze wieczystej? - pyta Internautka Krystyna Zapała.
Spotkałeś się z absurdalnym przepisem lub biurokratycznym kuriozum? ** Opublikujemy Twoją historię!
(mb)