W środę komisja etyki zajmie się publikacją "Faktu"
Sejmowa komisja etyki poselskiej, na wniosek marszałka Sejmu, zajmie się w środę opisanym przez "Fakt" wyjazdowym posiedzeniem komisji kultury fizycznej i sportu, podczas którego miało dojść do libacji. Uczestnik tego posiedzenia, szef komisji sportu Janusz Wójcik (Samoobrona) powiedział, że nie ma sobie nic do zarzucenia.
22.05.2006 | aktual.: 22.05.2006 18:31
Poniedziałkowy "Fakt" opisał "libację posłów pijaków z komisji kultury fizycznej i sportu", w której - podaje gazeta - uczestniczyć mieli m.in. Janusz Wójcik i protokolant Kancelarii Sejmu Igor Bieliński. Jak relacjonuje dziennik, "spity przez wybrańców narodu do nieprzytomności protokolant komisji" mógł się utopić.
Szef komisji etyki poselskiej Franciszek Stefaniuk (PSL) powiedział, że w środę komisja etyki wprowadzi ten punkt do porządku obrad i wezwie posła Samoobrony na swoje kolejne posiedzenie.
Z kolei marszałek Sejmu Marek Jurek, który zwrócił się do komisji etyki o wyjaśnienie doniesień "Faktu", zapowiedział, że sprawą jeszcze w poniedziałek zajmie się także Prezydium Sejmu.
Zdaniem marszałka, trzeba wyjaśnić, czy chodzi o "zręczne fotograficzne ujęcia stołu, na którym jest jedna butelka wina i butelka piwa, czy chodzi o takie nadanie 'oprawy' posiedzeniu komisji, które absolutnie nie powinno mieć miejsca".
Komisja etyki może posłowi zwrócić uwagę, upomnieć go lub udzielić nagany.
W rozmowie z PAP Wójcik oświadczył: "nie mam sobie nic do zarzucenia". Podkreślił, że Bieliński nie jest związany ani z komisją sejmową, ani nie jest też etatowym pracownikiem Kancelarii Sejmu. "Czy ja mam odpowiadać za kogoś, z kim nawet nie siedziałem przy stole? Nawet nie wiem, jak ten człowiek się dokładnie nazywa" - zaznaczył Wójcik.
Nawet przez chwilę ten człowiek ze mną nie siedział, nie jestem w stanie powiedzieć, jak to się stało, że taka sytuacja miała miejsce - powiedział Wójcik. - Czy wieczorem nie można napić się kieliszka wina? Czy ani prezydent, ani premier, ani poseł nie może wznieść toastu?
Po publikacji w "Fakcie" Kancelaria Sejmu zakończyła współpracę z Bielińskim. W komunikacie przesłanym PAP Biuro Informacyjne Kancelarii Sejmu podkreśliło, że Bieliński nie jest etatowym pracownikiem Kancelarii i tak jak wszyscy redaktorzy sporządzający biuletyny z posiedzeń komisji sejmowych jest współpracownikiem zatrudnionym na podstawie umowy o dzieło.
Według komunikatu, Bieliński został delegowany w celu sporządzenia biuletynu z posiedzenia wyjazdowego Komisji Kultury Fizycznej i Sportu. Podkreślono, że od wielu lat (10-12) współpracował on z tą komisją i sporządzał biuletyny z jej posiedzeń. Z dniem dzisiejszym współpraca z Igorem Bielińskim zostaje zakończona - głosi komunikat.
W styczniową noc tego roku Wójcik został zatrzymany w Warszawie, gdy jechał autem po torowisku tramwajowym. Straż miejska uniemożliwiła mu dalszą jazdę i wezwała policję, by skontrolowała, czy poseł jest pod wpływem alkoholu. Wójcik najpierw odmówił badania alkomatem; ostatecznie po trzech godzinach zgodził się na to. Pierwsze badanie wykazało 1,48 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, drugie - 1,30 promila.
Wójcik wyjaśniał, że był na Balu Mistrzów Sportu i wypił "zbyt dużą ilość szampana i wina". Poseł przeprosił wszystkich za to, co się stało. Klub Samoobrony ukarał go już karą finansową - ma przez 7 miesięcy przekazywać 2 tys. zł na domy dziecka.
Tymczasem stołeczna prokuratura czeka na tzw. retrospektywne wyniki badań alkomatowych, by ponownie wystąpić o uchylenie immunitetu Wójcika za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu. Szef Samoobrony Andrzej Lepper zapewniał, że Wójcik sam zrzeknie się immunitetu, jeśli prokuratura o to wystąpi.
W marcu "Metro" doniosło, że Wójcik został twarzą kampanii "Lato bez procentów". Akcja społeczna ma ostrzegać młodych ludzi przed skutkami sięgania po alkohol. Na billboardach w całym kraju zawisną plakaty z hasłami i portretami ludzi, którzy utożsamiają się z akcją m.in. z Januszem Wójcikiem.