W Sejmie nowy sprzęt do głosowania. Posłowie komentują
Dotychczasowy sprzęt obecny był w Sejmie od 2001 roku. Po dwudziestu latach posłowie doczekali się wymiany urządzeń. Nie obyło się to bez uwag parlamentarzystów.
Aby dokonać wymiany urządzeń do głosowania, Kancelaria Sejmu potrzebowała prawie sześciu lat. Wszak pierwszy kontrakt podpisano w tej sprawie już w 2015 roku. Nie doszedł on jednak do skutku, a każda kolejna próba wymiany "maszynek" kończyła się niepowodzeniem.
Ostatecznej zmiany urządzeń dokonano przed majowym posiedzeniem Sejmu. Przedsięwzięcie zostało jednak skrytykowane przez niektórych parlamentarzystów.
- Podobno miały mieć USB, bo biegamy w kuluary ładować tablet czy telefon. No i jest, tylko... w wersji miniUSB z lamusa - przekazała w mediach społecznościowych Hanna Gill-Piątek, posłanka Polski 2050.
- Serio dali nam iPady i wtyczki do czego? Pani Marszałek, czy to żart? - dopytywał z kolei Michał Szczerba, parlamentarzysta Koalicji Obywatelskiej.
Według przekazanych informacji wymiana urządzeń kosztowała Kancelarię Sejmu 5 mln złotych.