PolitykaW Sejmie debata o aborcji przy niemal pustej sali

W Sejmie debata o aborcji przy niemal pustej sali

Garstka przeciwników zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej próbowała przekrzyczeć płacz niemowlaka płynący z głośników ustawionych przez ich nielicznych oponentów - powrót tematu aborcji do Sejmu nie wywołał wielkiego zainteresowania. Policjanci pilnowali barierek ustawionych wzdłuż pustej ulicy Wiejskiej. Pustki były też na sali plenarnej.

W Sejmie debata o aborcji przy niemal pustej sali
Źródło zdjęć: © WP.PL | grzegorz łakomski
Grzegorz Łakomski

Obok Sejmu straszy szpaler z barierek, którego pilnuje garstka policjantów. Po jednej stronie ulicy skanduje kilkudziesięciu zwolenników liberalizacji ustawy aborcyjnej. Próbują przekrzyczeć płacz dziecka, którego dźwięki płyną z ustawionych po drugiej stronie ulicy przeciwników aborcji. Samych przeciwników jest jeszcze mniej.

W Sejmie nie wiele więcej emocji. Na sali plenarnej jest czterdziestu posłów. Niewiele więcej niż na pustej zwykle galerii dla widzów. Dyskusji przysłuchuje się tam kilkadziesiąt osób. To zwolennicy dwóch projektów obywatelskich dotyczących usuwania ciąży, nam którymi w środę połowie zaczęli pracę. Jeden proponuje legalizację aborcji do 12 tygodnia. Natomiast drugi przewiduje zaostrzenie przepisów.

W loży prasowej kilkoro dziennikarzy. - Nic się nie dzieje – mówi znudzonym głosem jeden z nich. - Co to za poseł? – pyta jedna z reporterek. Wskazując na posła PiS, który siedzi w pierwszym rzędzie na miejscu Jarosława Kaczyńskiego. Piotr Kaleta zajmują zwykle miejsce znacznie dalej. Wśród kilkunastu posłów PIS jest zaledwie kilka znanych nazwisk – Anna Sobecka, Tadeusz Cymański, Jan Dziedziczak, czy Bartłomiej Wróblewski.

Ożywiają się, gdy przemówienie kończy Kaja Godek przedstawiająca projekt zaostrzający przepisy antyaborcyjne. - Nie bójcie się hałaśliwej lewicowej mniejszości. Ratujcie kobiety przed aborcja, córki przez śmiercią, a matki przed zostanie morderczyniami – konkluduje przedstawicielka Fundacji „Życie i rodzina”.

Emocje na sali podnosi też wejście Stefana Niesiołowskiego na trybunę. – Lekarza! – krzyczy jeden z nich. - Proszę się nie drzeć. Proszę uciszyć tę panią, panie marszałku – ripostuje były polityk PO.

Pustym korytarzem idzie jeden z posłów opozycji. – Pusto. Niewiele się dzieje. Dziennikarzy nie interesuje aborcja – kwituje.

Ustawa antyaborcyjna została uchwalona w Polsce 25 lat temu. Z kolei w 2016 r. doszło do kolejnej próby zmiany przepisów. W lipcu ub. r. do marszałka sejmu wpłynął obywatelski wniosek inicjatywy "Stop Aborcji" o całkowitym zakazie aborcji. Pod petycją podpisało się ponad pół miliona osób.

Niecały miesiąc później kontrpropozycję zgłosił komitet obywatelski "Ratujmy Kobiety". Ponad 200 tys. osób wnioskowało o liberalizację prawa aborcyjnego. Obecnie w sejmie zbliża się głosowanie pod innym wnioskiem zakazującym aborcji. Stowarzyszenie "Zatrzymaj Aborcję" zebrało ponad 800 tys. podpisów.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)