W pożarze zginęła trójka jej dzieci. Matka z zarzutami
Matka trójki dzieci, które zginęły w pożarze w Piechowicach usłyszała zarzuty. Kobieta nie przyznaje się do winy. Trafiła do aresztu.
Do tragicznego pożaru doszło na początku grudnia. Strażacy szybko poradzili sobie z ogniem, ale w mieszkaniu znaleźli ciała trójki dzieci: dwóch chłopców i dziewczynki. Ofiary miały cztery, pięć i osiem lat.
Policja ustaliła wstępnie, że przyczyną pożaru było zaprószenie ognia z pieca lub świeczki. Jednak śledczy wciąż czekają na opinię biegłego z zakresu pożarnictwa oraz wyniki sekcji zwłok Oskara, Agnieszki i Dominika - informuje TVN24.
Podkreśla się, że wszystko może się zmienić w zależności od dalszych ustaleń, ale póki co chodzi o dwa zarzuty dla Magdaleny K. - Jeden dotyczy nieumyślnego sprowadzenia zdarzenia w postaci pożaru. Drugi natomiast dotyczy wielokrotnego narażenia dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia poprzez niewłaściwe sprawowanie opieki.
Niewłaściwa opieka
Matka miała wielokrotnie zostawiać swoje dzieci bez opieki lub pod opieką pijanego dziadka. Odmawiała też wsparcia ze strony opieki społecznej.
W chwili pożaru dziećmi również zajmował się dziadek. Był trzeźwy, spał jednak w osobnym pokoju i nie zdołał uratować wnuków. Matka zjawiła się na miejscu dopiero podczas gaszenia budynku.
Dzieci jak w pułapce
Pojawiły się także informacje, że pokój dzieci był zamknięty. Nie wiadomo jednak, czy zrobiło to rodzeństwo czy ktoś inny. Uniemożliwiło to jednak szybką pomoc. One same też nie mogły wyjść z pułapki.
Tragedia poruszyła nie tylko rodzinę i okolicznych mieszkańców, ale również samych ratowników. Przeszukując spalone mieszkanie w pokoju dziecięcym zastali straszny widok. Dzieci prawdopodobnie próbowały wydostać się z ogarniętego pożarem mieszkania. Ich ciała leżały nie w łóżkach, lecz na podłodze. Strażacy oraz policjanci biorący udział w akcji, z powodu drastycznych obrazów mają otrzymać pomoc psychologiczną.