W poniedziałek decyzja Andrzeja Dudy ws. reformy edukacji. PO apeluje o weto
- Wszystko wskazuje na to, że w decyzja prezydenta ws. reformy edukacji zostanie podjęta i ogłoszona w poniedziałek - oznajmił dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta Marek Magierowski. Dopytywany, czy prawdą jest, że prezydent "bliski jest niepodpisania tej ustawy", odparł, że są to "wyłącznie spekulacje". PO zaapelowała do prezydenta o zawetowanie ustaw.
07.01.2017 | aktual.: 07.01.2017 13:37
Prezydent - jak powiedział Magierowski - "ma oczywiście swoje wątpliwości i dlatego spotykał się z przedstawicielami środowisk, które krytykowały tę ustawę, by poznać ich opinię". Zaznaczył jednak, że w ocenie prezydenta, reforma edukacji jest "niezwykle ważna i potrzebna".
Magierowski przypomniał, że prezydent już podczas kampanii wyborczej mówił o potrzebie zmiany obecnie funkcjonującego systemu.
Na podjęcie decyzji ws. ustaw: Prawo Oświatowe i Przepisy wprowadzające Prawo Oświatowe, które zmieniają strukturę szkół w Polsce, prezydent ma czas do poniedziałku 9 stycznia. Duda może ustawę podpisać, odrzucić lub skierować do Trybunału Konstytucyjnego.
PO apeluje o weto
Politycy PO zaapelowali do prezydenta Andrzeja Dudy o zawetowanie ustaw wprowadzających reformę edukacji. Według nich reforma jest szkodliwa, a jej autorzy chcą szkoły, która "wraca do przeszłości".
- Na barkach prezydenta spoczywa ogromna odpowiedzialność. Wierzymy w to, oczekujemy tego, że tej odpowiedzialności sprosta i w najbliższy poniedziałek zawetuje tę szkodliwą ustawę. Ważąc wierność swojemu środowisku politycznemu z interesem milionów nauczycieli, rodziców, uczniów (prezydent) wybierze to drugie. Liczymy na to - powiedział na konferencji prasowej wiceszef PO Tomasz Siemoniak.
B. minister edukacji, posłanka PO Krystyna Szumilas, nawiązując do tego, że reforma likwiduje gimnazja, powiedziała, że "rządzący chcą ograniczyć możliwości edukacji polskich uczniów, chcą szkoły, która wraca do przeszłości".
Poseł PO, przewodniczący sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży Rafał Grupiński podkreślał, że: "reforma szkolnictwa, likwidacja gimnazjów nie została w żaden sposób skonsultowana społecznie". - Prowadzono tzw. pseudokonsultacje, podczas których nie mówiono tak naprawdę o zamiarach ministerstwa (edukacji - przyp.red.). (...) Sprzeciwiły się temu wszystkie samorządy: od małych gmin wiejskich po metropolie polskie, sprzeciwiły się temu wszystkie środowiska naukowe, sprzeciwili się temu rektorzy, eksperci od edukacji. Mamy do czynienia z reformą, która idzie wbrew oczekiwaniom wszystkich - mówił Grupiński.
Przedstawiciele PO wyrazili poparcie dla inicjatywy przeprowadzenia referendum w sprawie reformy edukacji. - Poparliśmy wspólnie ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego wniosek o referendum, aby Polacy mogli się wypowiedzieć czy są za zmianami proponowanymi przez rząd PiS - mówił Sławomir Neumann.
Zapowiedział, że Platforma "na poważnie" przygotowuje akcję referendalną. - Od poniedziałku będzie powołanych 16 pełnomocników w każdym regionie. Wszystkie biura poselskie i senatorskie PO w Polsce będą dostępne dla wszystkich, którzy będą chcieli pomóc w zbieraniu podpisów pod wnioskiem referendalnym - mówił Neumann. Zapowiedział, że powstaną też dwa profile w mediach społecznościowych, na których będą udostępniane bieżące informacje związane z akcją referendalną. - Chcemy bardzo szybko zebrać wymaganą liczbę podpisów i zmusić PiS do debaty w Sejmie o referendum i zmusić ich, do tego by to referendum zostało przeprowadzone - powiedział Neumann.
Przed południem partia opublikowała na Twitterze film "Szkolne Referendum. Niech wypowie się suweren".
"Czekamy na weto prezydenta"
O inicjatywę Związku Nauczycielstwa Polskiego przeprowadzenia referendum w sprawie reformy edukacji byli wcześniej pytani uczestnicy audycji w radiowej Trójce.
Zdaniem Grzegorza Długiego (Kukiz'15) "najlepszym rozwiązaniem byłoby referendum, bo to powinni decydować rodzice, a nie urzędnicy". Zadeklarował, że jeżeli referendum się odbędzie, to posłowie Kukiz'15 będą je "gorąco popierali". Dodał, że Kukiz'15 liczy w tej sprawie na weto prezydenta, aby reforma została przygotowana "w sposób odpowiedni".
Podobnego zdania jest posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus. W jej opinii, jeżeli nie będzie weta prezydenta, to środowiska przeciwne reformie doprowadzą do referendum. - Czekamy na weto prezydenta w poniedziałek, liczymy na przebudzenie się prezydenta Andrzeja Dudy. Jeżeli jego nie będzie to prawdopodobnie w przyszłym tygodniu środowiska, które się wcześniej spotkały doprowadzą do referendum - powiedziała Scheuring-Wielgus. Zaznaczyła, że Nowoczesna wesprze referendum, jeśli do niego dojdzie.
Europoseł PSL Jarosław Kalinowski powiedział, że "nie wierzy w skuteczność tej inicjatywy, nawet jeżeli zostanie podjęta". Dodał jednak, że jeżeli do niej dojdzie, to PSL również się przyłączy. - Do końca trzeba pokazywać absurdalność pewnych działań - mówił. Jak powiedział Kalinowski, ostateczną decyzję w sprawie przeprowadzenia referendum należy do większości parlamentarnej. W jego ocenie, "okaże się, że PiS nie chce słuchać ludzi".
Andrzej Halicki (PO) powiedział, że reformy nie można wprowadzać "bez poszanowania konsultacji, prawa i całego procesu społecznego". W jego opinii, sposób wprowadzenia reformy edukacji pokazuje arogancję władzy "której miało nie być".
Z kolei wiceminister kultury, poseł PiS Jarosław Sellin podkreślał, że wprowadzenie reformy edukacji jest niezbędne, by naprawić "błędy poprzedników".
"Tak" dla referendum
Przedstawiciele PO, Nowoczesnej, Razem, Inicjatywy Polska, OPZZ, ruchów rodzicielskich oraz "Koalicji NIE dla chaosu w szkole" zadeklarowali w środę poparcie dla pomysłu ZNP zorganizowania ogólnopolskiego referendum w sprawie zapowiedzianej reformy edukacji.
Deklaracje takie złożyli po roboczym spotkaniu, podczas którego dyskutowano na temat ewentualnego referendum. Jego zwolennicy chcieliby, aby zostało ono przeprowadzone, jeśli prezydent podpisze przyjęte przez parlament ustawy Prawo Oświatowe i Przepisy wprowadzające Prawo Oświatowe zmieniające strukturę szkół w Polsce.
Kontrowersje wokół reformy
Zgodnie z przygotowaną reformą edukacji w miejsce obecnie istniejących szkół mają być: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum ogólnokształcące, 5-letnie technikum, dwustopniowe szkoły branżowe i szkoły policealne; gimnazja mają zostać zlikwidowane. Zmiany mają być wprowadzane stopniowo począwszy od roku szkolnego 2017/2018.
Reforma wywołuje liczne protesty: samorządowców, rodziców, a nauczyciele związani z ZNP przygotowują strajk generalny w oświacie.
Rzecznik rządu Rafał Bochenek pytany w środę o zapowiedzianą przez ZNP i koalicję partii i środowisk przeciwnych rządowej reformy oświatowej obywatelską inicjatywę referendalną, podkreślił, że zmiany wprowadzane w ramach reformy wynikają z programu PiS i dyskusji z Polakami w czasie kampanii wyborczej, a z sondaży wynika, że "ponad 60 proc. Polaków chce likwidacji gimnazjów".